Historyczna ulica starej Sadyby, Goraszewska, od listopada ubiegłego roku czeka na dokończenie przebudowy. Przeszkodą nie są tym razem pieniądze, ale wojewódzki konserwator zabytków. Kiedy jego przedstawiciele przyjechali w listopadzie na wizję lokalną, dokonali przypadkowego odkrycia. Po zdjęciu asfaltu na remontowanej części ulicy wykonawca odsłonił nawierzchnię z kamienia polnego, czyli potocznie mówiąc z kocich łbów.
Mazowiecki konserwator zabytków, Jakub Lewicki nakazał natychmiastowe wstrzymanie prac. Na tym etapie pisma konserwatora wyglądały na rutynową procedurę uzupełnienia dokumentów. - Inwestor dostał od nas wezwanie o uzupełnienie dokumentacji w związku z odsłonięciem bruku na ulicy Goraszewskiej – w lutym mówiła nam Anna Czerwińska z urzędu konserwatora zabytków. - Poprzedni projekt nie zawierał takich informacji. Po uzupełnieniu dokumentacji sprawa będzie dalej procedowana – dodała.
Urzędnicy z dzielnicy Mokotów, którzy zlecili prace budowlane, szybko odpowiedzieli na zadane im pytania. W rozmowie z redakcją Sadyba24.pl martwili się jedynie, że z powodu przedłużającej się procedury znów trzeba będzie szukać dodatkowych pieniędzy na dokończenie prac. Z każdym miesiącem rosną bowiem ceny materiałów i robocizny.
Nie pozwalam!
Odpowiedź mazowieckiego konserwatora zabytków spadła na mokotowski ratusz jak grom z jasnego nieba. W decyzji z 2 marca konserwator zabronił kontynuacji remontu. – Odkryty bruk należałoby zabezpieczyć, uzupełnić braki (dopuszcza się uzupełnienie brukiem przełożonym z innego odcinka ulicy) oraz dostosować do dalszej eksploatacji – nakazuje podpisany pod decyzją Krzysztof Kaliściak, kierownik Wydziału Zabytków Warszawy w urzędzie konserwatorskim. Oznacza to, że ulica Goraszewska powinna być w dwóch trzecich wybrukowana kostką granitową, a w jednej trzeciej – kocimi łbami.
Drogowcy z mokotowskiego urzędu dzielnicy nie dają za wygraną. 17 marca wysłali odwołanie do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Kulturowego. Jak się dowiedzieliśmy, pismo wpłynęło 30 marca. - Niestety, na odpowiedź będziemy musieli poczekać jeszcze długo. W standardowym trybie rozpatrzenie odwołania zajmuje Ministerstwu od 3 do 4 miesięcy – mówi Mariusz Bochen, starszy specjalista w wydziale infrastruktury urzędu dzielnicy Mokotów.
Wojewódzki konserwator: Wystąpiły nowe fakty i okoliczności
Na co powołują się drogowcy w odwołaniu? Przede wszystkim kwestionują powód wstrzymania prac. W decyzji z 2 marca wojewódzki konserwator zabytków napisał bowiem, że wstrzymanie następuje „w związku z odkryciem podczas remontu ulicy Goraszewskiej zabytkowego bruku”.
Konserwator powołuje się przy tym na artykuł 47 ustawy z 23 lipca 2003 roku o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Mówi on, że wojewódzki konserwator zabytków może „wznowić postępowanie w sprawie wydanego pozwolenia (…), a następnie zmienić je lub cofnąć w drodze decyzji, jeżeli w trakcie wykonywania badań, prac, robót lub innych działań określonych w pozwoleniu wystąpiły nowe fakty i okoliczności, mogące doprowadzić do uszkodzenia lub zniszczenia zabytku.”
Mokotowski ratusz podważa odkrycie konserwatora i jego brak wcześniejszej wiedzy o istnieniu bruku. Mariusz Bochen tłumaczy: - Jak sprawdziliśmy, informacja o nawierzchni z kamienia polnego znalazła się w dokumentacji, którą wysłaliśmy do konserwatora 3 lata temu. Na podstawie tej właśnie dokumentacji otrzymaliśmy w 2018 roku wiążącą decyzję konserwatora o zgodzie na remont ulicy.
Wygląda więc na to, że mazowiecki konserwator wydając wcześniejszą pozytywną decyzję w marcu (a potem w lipcu) 2018 roku przeszedł obojętnie wobec faktu istnienia bruku, albo wręcz tego faktu nie zauważył. Jest to o tyle dziwne, że dosłownie kilka miesięcy wcześniej, w listopadzie 2017 roku, z inicjatywy facebookowego Portalu Warszawskiego, stołeczny konserwator zabytków wpisał do gminnej ewidencji zabytków 61 warszawskich ulic z kocimi łbami. Po raz pierwszy wszystkie zweryfikowane kocie łby w stolicy zostały wtedy uznane za warte ochrony prawnej i weszły pod opiekę konserwatora.
Wpisowi do ewidencji towarzyszyła duża akcja medialna. Urzędnicy wojewódzkiego konserwatora mogli oczywiście jej nie zauważyć, w końcu wpisu dokonywała inna instytucja. Trudno jednak w to uwierzyć, ponieważ wpis do ewidencji miał konsekwencje dla ich dalszej pracy. Od tego momentu remont i modernizacja nawierzchni z kocimi łbami wymagają bowiem zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Co dalej?
Nie wiadomo, jaką decyzję podejmie Ministerstwo Kultury: czy uzna odwołanie mokotowskiego ratusza, czy je odrzuci. Przyglądamy się tej drugiej opcji, bo jej konsekwencje są trudniejsze do wyobrażenia. Czy ewentualne odrzucenie odwołania oznacza, że ulica Goraszewska będzie miała dwie nawierzchnie – jedną, już wyremontowaną, z szarej kostki granitowej, i drugą – z kamienia polnego zwanego kocimi łbami?
Pewien trop podrzuca sam mazowiecki konserwator zabytków. W swojej marcowej decyzji zakazującej dalszych prac pisze: „Projekt, na podstawie którego Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków miałby wydać pozwolenie na kontynuację remontu ulicy Goraszewskiej musi zawierać szczegółowy program postępowania z odcinkiem ulicy pokrytym zabytkowym brukiem.”
Zatem kontynuacja remontu na dotychczasowych zasadach nie wchodzi w grę, ale na nowych zasadach jest dopuszczalna. Tylko czy przez kontynuację remontu należy rozumieć postulowane przez konserwatora „zabezpieczenie bruku, uzupełnienie braków i dostosowanie do dalszej eksploatacji”? Czyli de facto pozostawienie nawierzchni z kocich łbów. Czy też można sobie wyobrazić, że kostka granitowa, taka sama jak na wcześniej wyremontowanym odcinku ulicy, zostanie położona na bruku lub na jego części?
Wojewódzki konserwator zabytków ucina nasze dywagacje jednym zdaniem: - Nie jesteśmy powołani do projektowania rozwiązań remontowo-budowlanych.
Stołeczny konserwator nie ma wątpliwości
Stołeczny Konserwator Zabytków, Michał Krasucki, rozwija temat. - Nie każda nawierzchnia z kamienia polnego kwalifikuje się automatycznie do ewidencji zabytków. Nie każda jest zabytkowa i podlega ochronie – zastrzega. I dodaje: - Musi być oryginalna, najlepiej z rynsztokami po bokach. Nie wystarczy, by została odkryta po zerwaniu asfaltu.
Jak ostrej weryfikacji podlegają ulice z kocimi łbami zanim trafią do gminnej ewidencji potwierdza statystyka z 2017 roku. Na 170 ulic zgłoszonych wtedy do oceny, stołeczny konserwator zakwalifikował do ochrony zaledwie 61. Czyli co trzecią.
-„Zabytkowy bruk” na Goraszewskiej, o którym wspomina w decyzji wojewódzki konserwator zabytków, to raczej nazwa potoczna – mówi Krasucki. Bruk nie figuruje bowiem w gminnej ewidencji zabytków.
Stołeczny konserwator nie pozostawia jednak wątpliwości: - Jeśli potwierdziłoby się, że kocie łby na Goraszewskiej mają wartość zabytkową, to o ich przykryciu inną nawierzchnią mowy być nie może. Wtedy ulica musiałaby faktycznie mieć dwie nawierzchnie – kostkę na wyremontowanym odcinku i kocie łby na odcinku, który miał być dokończony. Takie przykłady koegzystencji różnych nawierzchni na jednej ulicy już w Warszawie istnieją.