Nasza Maryjka – mówią o niej mieszkańcy bloku oficerskiego przy Morszyńskiej na Sadybie. W ostatnich tygodniach kamienna figura z 1928 roku, stojąca w ogrodzie przedwojennej kamienicy, przeszła gruntowną renowację. Artystka-plastyk Katarzyna Derkacz-Gajewska ze znajomymi charytatywnie przywróciła ją do życia, przy okazji odkrywając ją na nowo młodemu pokoleniu.
Trzeba położyć kolejną warstwę
To nie była zwyczajna konserwacja. Od kilkudziesięciu lat figurą opiekowała się 92-letnia dziś pani Cecylia Dudka, mieszkanka pobliskiej kamienicy. Kiedy zdecydowała, że czas już ponownie pomalować przyblakłą Matkę Boską i chciała powierzyć to zadanie gospodarzowi domu, mieszkanki kamienicy szybko zaczęły rozglądać się za alternatywą. Kimś z doświadczeniem i formalną wiedzą. I znalazły – mieszkającą nieopodal artystkę-plastyk Katarzynę Derkacz-Gajewską. Mimo poważnych obaw, pani Cecylia dała się przekonać i prace ruszyły w ostatnich dniach czerwca.
Prace zaczęły się od poszukiwania śladów historii. – Figura trafiła tu w 1928 roku z Przemyśla. Przywiózł ją generał Branicki, mieszkaniec kamienicy – mówi Aleksandra Karkowska, mieszkająca obok sadybiańska aktywistka. Nie udało się jednak ustalić, czy rzeźba została wykonana na specjalne zamówienie Branickich czy też stała już w ich majątku od pokoleń, zanim przyjechała do Warszawy. Nie zachowało się też ani jedno zdjęcie figury, które pokazywałoby oryginalne kolory. Trudno było też rozstrzygnąć, czy rzeźba jest kamienna (co byłoby bardzo nietypowe) czy stanowi odlew z betonu lub innego trwałego materiału.
Każdy mieszkaniec ma swoją wizję
Gdy lokalna konserwatorka przystąpiła wreszcie do pracy, zdała sobie sprawę, że musi stawić czoło różnym oczekiwaniom mieszkańców. – Każdy mieszkaniec kamienicy miał swoją własną wizję kolorów – mówi Katarzyna Derkacz-Gajewska. Była m.in. propozycja, by figurka po odnowieniu była ciemniejsza i przypominała Matkę Boską Meksykańską. Zanim jednak konserwatorka zdecydowała o kolorach, musiała przygotować sobie grunt i oczyścić figurę. Figurka okazała się być pokryta czterema warstwami farby. – Kawałki farby odchodziły na całej figurze. Wiedziałam, że muszę zerwać wszystko do czystego kamienia – wspomina Derkacz-Gajewska.
W oczyszczanie rzeźby zaangażowało się charytatywnie kilku znajomych artystki, również jak ona mieszkających na starej Sadybie. Razem pokrywali figurę specjalnym środkiem, który powodował, że pęczniały i odchodziły kolejne płaty farby. Potem do akcji weszły dwie opalarki i szpachelki. Zdzieranie zaschniętych i odpadających warstw farby zajęło kilku osobom w sumie dwa dni, od rana do wieczora.
Nie byłam w stanie wytrzeć jej oczu
Po krótkich wakacjach społeczna konserwatorka przystąpiła do malowania. Tym razem sama. Z pomocą przyszedł jej zaprzyjaźniony sklep z farbami Benjamin Moore, który przekazał również w czynie społecznym farby zewnętrzne w czterech różnych kolorach. Kolory te były następnie rozmieszane na wiele różnych odcieni, tak by dobrać najlepszy efekt. – Wszystkie kolory tworzyłam sama. Zależało mi, by figura pozostała wytworna, subtelna, żeby się nie świeciła. Chciałam też, by zachowało się trochę brudu, swoistej patyny – tłumaczy Derkacz-Gajewska.
Sadybiańska artystka-plastyk zaczęła malować od podstawy figury i sukcesywnie zmierzała ku górze. Jak wspomina, najtrudniejsze były oczy Matki Boskiej. – Nie byłam w stanie wytrzeć jej oczu. Zdałam sobie bowiem sprawę, że gałka oczna pozostała szafirowo-granatowa od samego początku. Ten kolor pozostał nienaruszony od co najmniej 1928 roku – opowiada. I dodaje: – Chciałam podmalować czarną źrenicę, która ma średnicę zaledwie czterech milimetrów. To było dla mnie szczególnie ciężkie zadanie, bo to właśnie od źrenic zależy, gdzie Matka Boska się patrzy. Łzy ciekły mi po twarzy. Czułam, że dotykam czegoś ważnego, mam wpływ na figurę, która w tutejszej tradycji chroniła blok oficerski, pobliskie domy i ich mieszkańców przez wszystkie zawieruchy, z wojną włącznie.
Nowe życie w nowym pokoleniu
Malowanie zabrało konserwatorce trzy dni. Od rana do nocy. Derkacz-Gajewska: – Nanosiłam po 15-20 warstw, aby uzyskać właściwy efekt. Trudno byłoby mi zliczyć, ile razy rozcieńczałam farbę. Dla postronnego obserwatora różnica była niewielka, dla mnie – ogromna.
Sadybiańska artystka podsumowuje: - Cieszę się z efektu. Ale jeszcze bardziej z tego, że te małe dzieci, które kręciły się wokół figury przez te kilka dni renowacji zobaczyły tę figurę na nowo. Dostrzegły ją. Doceniły jej piękno i wartość. Ta rzeźba stojąca trochę na uboczu zaczyna nowe życie w nowym pokoleniu.
- Chciałabym móc konserwować tę figurę do końca swojego życia – kończy Derkacz-Gajewska.
Odnowioną figurę Matki Boskiej można podziwiać przez ogrodzenie w ogrodzie bloku oficerskiego na rogu Morszyńskiej i Okrężnej. W pracach przy renowacji kamiennej rzeźby uczestniczyli poza wspominaną artystką-plastyk m.in.: Cecylia Dudka, Aleksandra Karkowska, Olgierd Siewierski, Michał i Katarzyna Nowakowie oraz Nela Gajewska. Farby zapewnił sklep Benjamin Moore. Wszyscy pracowali przy tym projekcie społecznie.