Wraz z nowym rokiem weszła w życie reforma systemu segregacji odpadów. Podobnie jak w reszcie kraju, w Warszawie już obecnie trzeba segregować śmieci na pięć frakcji. W przypadku zabudowy jednorodzinnej każda z tych frakcji wędruje do innego worka. Firmy odbierające odpady nie mają bowiem obowiązku podstawiać plastikowych pojemników.
Po pierwsze, opóźnienie odbioru
Aby zdopingować właścicieli domów do poprawnej segregacji śmieci, urzędnicy stołecznego ratusza wymyślili kilkuetapowy proces informacyjno-edukacyjny. Pierwszy etap to ostrzeżenie. Pojawi się ono, gdy pracownicy firmy odbierającej odpady zauważą, że w zabieranym worku znajdują się śmieci z innej frakcji, np. w worku z metalami i tworzywami sztucznymi będą też paragony i zatłuszczone papiery. Pracownik firmy śmieciowej nalepi wówczas na dany worek (lub pojemnik – jeśli taki mamy) okrągłą naklejkę z krzyżykiem i hasłem: "Uwaga! Nie odebrano z powodu zmieszania różnych frakcji odpadów". To swoista żółta kartka dla właściciela nieruchomości. Na ostrzeżeniu się jednak nie skończy. Worek z przemieszanymi odpadami zostanie bowiem na naszej posesji aż do terminu odbioru śmieci zmieszanych. Innymi słowy, nasze przemieszane śmieci zostaną w końcu odebrane, ale później, wtedy kiedy inne odpady zmieszane.
Nieco inny skutek odniesie przylepienie na worek lub na odpad stojący obok worka naklejki „odpad spoza systemu”. Taka naklejka to znak, że coś, co wystawiliśmy do zabrania przez operatora, nie mieści się w żadnej z pięciu podstawowych frakcji i w ogóle nie zostanie odebrane.
Może to być gruz wsypany do worka z odpadami zmieszanymi, czy też stojąca osobno wanna, grzejnik, czy opona samochodowa. Wszystkie pozostałości po samodzielnych remontach muszą być bowiem wywiezione w kontenerze, zamówionym i opłaconym w całości przez właściciela posesji. Ze starą wersalką lub szafą musimy z kolei poczekać na specjalny termin, raz na trzy miesiące. Odpady zielone, takie jak trawa, nie są natomiast odbierane od listopada do marca, i też musimy je w tym okresie wyrzucić sami.
Kiedy zauważymy naklejkę „odpad spoza systemu” musimy niesegregowalny odpad wyjąć z worka lub pojemnika, i samodzielnie zatroszczyć się o jego wywóz. Mieszkańcy Sadyby są w tym dobrym położeniu, że miejsca zdeponowania problematycznych odpadów nie muszą szukać daleko. Gabaryty, odpady po remontach, odpady niebezpieczne (farby, baterie) i inne śmieci, których nie odbierze od nich operator, przyjmie od nich bezpłatnie jeden z dwóch warszawskich PSZOK-ów (tj. punktów selektywnej zbiórki odpadów komunalnych), zlokalizowany przy ul. Zawodzie 1.
Po drugie, informacja do gminy
Przemieszanie różnych frakcji w tym samym worku albo wystawienie odpadu nie podlegającego systemowej segregacji powodują opóźnienie w odbiorze śmieci albo brak odbioru. Nie jest to jednak jedyna konsekwencja. Informację o zaistnieniu incydentu i oznaczeniu nalepką pracownicy firmy odpadowej muszą bowiem jeszcze przekazać do urzędu gminy. Taki obowiązek spoczywa na nich zgodnie z umową podpisaną przez każdego operatora z ratuszem.
Po trzecie, po kieszeni
Jeśli incydenty z nieprawidłową segregacją będą się powtarzać, właściciel posesji zostanie uznany za osobę, która nie segreguje śmieci. W takim przypadku gmina może zdecydować o zastosowaniu kary pieniężnej w wysokości podwójnej opłaty śmieciowej. Od lutego 2020 roku właściciel nieruchomości, który nie segreguje albo segreguje niewłaściwie, będzie musiał zapłacić nie 94 złotych, a 188 złotych miesięcznie.