W pierwszej części rozmowy z Robertem Grey, nowy mieszkaniec starej Sadyby opowiadał o tym, co go urzekło w tym zabytkowym osiedlu. Wspominał też pierwsze chwile po zakupie domu. Stwierdził, że kontakt z lokalną społecznością nawiązał znacznie szybciej i naturalniej niż w innych miejscach Warszawy, w których mieszkał wcześniej. Znaczną część wywiadu poświęciliśmy kontaktom z urzędami. Nasz rozmówca krytycznie ocenił nastawienie urzędników, którzy nie są skłonni ukierunkowywać inwestorów na pożądane rozwiązania i nie starają się rozwiązywać niespójności między przepisami a rzeczywistością.
W drugiej części rozmowy patrzymy na obecną Sadybę - na to co należy utrzymać i co można jeszcze poprawić. Szukając inspiracji dla zmian na osiedlu, Robert Grey czerpie ze swoich bogatych doświadczeń z życia w Stanach Zjednoczonych.
Sadyba24.pl: Po trzech latach remontu, latem tego roku sprowadził się Pan wreszcie do domu na Sadybie. Zamknął Pan najbardziej stresujący i drenujący kieszeń rozdział w życiu nowego mieszkańca. Jak wygląda Sadyba z perspektywy kogoś, kto ma już gotowe miejsce do życia i spokój? Co przyciąga do tego osiedla, co warto utrzymać?
Robert Grey: Sadybianie są główną tkanką tego, co najlepsze w Mieście Ogrodzie Sadyba. Wspieramy siebie nawzajem. Tak jak robimy to na przykład podczas festiwalu Otwarte Ogrody Sadyby, który rodzinnie odwiedzaliśmy w tym roku i mamy również nadzieję odwiedzać i brać udział w przyszłorocznej edycji.
Sadyba24.pl: Czego brakuje na Sadybie?
Dobrych wygodnych ławek, aby usiąść, podziwiać naturę, wysypać dziecku piach z buta, czy porozmawiać z sąsiadem - to pragmatyczny brak. A brak bardziej związany z sercem to brak sztuki czy pomników nawiązujących do historii i osób z nią związanych.
Sadyba24.pl: Dlaczego mówi Pan, że to brak związany z sercem?
Robert Grey: Przed podjęciem studiów na kierunku stosunki międzynarodowe, studiowałem filozofię i socjologię. Rozwijałem się także artystycznie, właśnie w rzeźbie. Początki poświęciłem rzeźbie klasycznej, potem poszedłem w modernizm, łącząc metal z drewnem w dużych instalacjach zewnętrznych, przeważnie w parkach. Zdecydowanie do Sadyby wybrałbym styl klasyczny.
Sadyba24.pl: Duża rzeźba klasyczna, łącząca metal z drewnem, to nieczęsty widok w polskich parkach, nie wspominając o osiedlach. Skąd takie inspiracje?
Robert Grey: Moje nastoletnie lata spędziłem w Bostonie, gdzie się wychowywałem. Najwięcej czasu spędzałem w centrum miasta, w okolicach jednego z najpiękniejszych parków w Stanach, zwanego Boston Public Garden, wypełnionego pomnikami i sztuką, nawet nawiązującą do polskiej historii dostojnym pomnikiem Tadeusza Kościuszki. Skoro dzisiaj spacerowicze Bostonu mogą się z tą historią na bieżąco zapoznawać tam – dlaczegóż by Warszawiacy nie mogli skorzystać z tej uniwersalnej i sprawdzonej formy i móc podziwiać elementy naszej historii np. związanej z potomkami
Lubomirskich i Radziwiłłów czy też znanymi piłsudczykami jak Grocholski, Krzymowski i Kamiński.
Pamiętam, że udało mi się znaleźć jakąś kopię grafiki przedstawiającej jeszcze te lata XVII wieku, gdy zwyczajni mieszkańcy Bostonu wykorzystywali sąsiadujący Boston Common, notabene najstarszy publiczny park w Stanach Zjednoczonych, jako pastwisko dla krów. Co ważne, Boston Public, tak jak Central Park w Nowym Jorku, były dziełem Fredericka Olmsteda, zwanego ojcem-architektem przestrzeni publicznej i krajobrazowej w Ameryce.
Sadyba24.pl: Parki w Stanach Zjednoczonych to bardzo ceniony i rzadki element przestrzeni publicznej. Czy można wysnuć dla Sadyby jakieś inspiracje z tego, jak przestrzeń publiczna jest postrzegana i wykorzystywana w Ameryce?
Robert Grey: Tak się składa, że zawsze z żoną wybieraliśmy miejsca do mieszkania przy parkach. Mam więc sporo obserwacji. W słynnym Central Parku w Nowym Jorku chodziliśmy na spacery, ale również na czytanie codziennej prasy, a szczególnie wydań weekendowych The New York Times czy The Boston Globe. Najdłużej mieszkaliśmy przy Union Square w Nowym Jorku, a to z kolei zarówno skwer jak i park wszystkiego i wszystkich - od Farmers Market (bazarku ze świeżą żywnością) do 24-godzinnych występów „ulicznych” artystów, poetów i mówców. Przed samym powrotem do Polski, mieszkaliśmy tuż przy Styevesant Park, kolejnym historycznym miejscu Manhattanu. W pobliżu był także usytuowany inny, znany z wielu filmów, Gramercy Park. Kilkakrotnie podziwiałem piękno tego miejsca, jednak nie przypada mi do gustu idea prywatnych parków oddzielonych zamkniętym ogrodzeniem od szerszego sąsiedztwa.
Sadyba24.pl: Co łączy amerykańskie parki z Sadybą?
Robert Grey: Z pewnością idea ogrodów w miejskiej aglomeracji. Oczywiście w Stanach Zjednoczonych parki i ogrody mają inny klimat i charakter niż na Sadybie, ale tkwi w nich ta sama co tu dusza założycieli. Sadyba jest natomiast bardziej własnością swoich mieszkańców - to piękne, że tak wiele osób pielęgnuje oryginalny pomysł miasta ogrodu na Sadybie.
Sadyba24.pl: Wróćmy z Ameryki na Sadybę. Czy planuje Pan aktywnie uczestniczyć w życiu tego ogrodowego osiedla?
Robert Grey: Na pewno chciałbym wesprzeć uporządkowanie fosy od strony Fortu. Jest to niedorzeczne, że ten projekt jest tak długo zaniedbany, mimo że duża część regularnych spacerowiczów z całej Warszawy wybiera właśnie tę część starej Sadyby na miejsce swojego odpoczynku i spaceru. Planuję też dalej odwiedzać sąsiadów z okolicy. W stylu „amerykańskiego otwarcia” odwiedziłem kilku sąsiadów i za każdym razem zostałem przyjaźnie ugoszczony. Naprawdę mamy fajnych ludzi na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba ze sobą rozmawiać. Może uda mi się stworzyć salon towarzyski? Biletem wstępu mogłoby być to, że ktoś dobrze Polsce życzy, jest dobrym obywatelem i porządnym człowiekiem. Nie ukrywam, że imponuje mi, że na Sadybie mieszka tyle wybitnych, sławnych osób. To dzielnica z przedwojennymi tradycjami inteligenckimi. Cieszę się, że chcą tu mieszkać osoby z tak wielkim dorobkiem.
Sadyba24.pl: O kim Pan konkretnie mówi?
Robert Grey: Skoro rozmawiacie Państwo ze mną, tym bardziej spróbujcie namówić do wywiadu ciekawsze osoby: sławną aktorkę czy muzyka, generała czy profesora. Szczególnie tych, którzy dużo zrobili dla tego miejsca, nie dbając przy tym o rozgłos. Warto ich należycie docenić. Oczywiście, rozmawiajcie o naszej dzielnicy.
Sadyba24.pl: Czy będziemy mogli porozmawiać o Pana działalności w polityce międzynarodowej?
Robert Grey: Nie wykluczam, że w przyszłości tak.