To najwyższy wynik zanotowany przed północą z 9 na 10 października w lewobrzeżnej Warszawie. O godzinie 23.00 czujnik smogu przy Morszyńskiej (oznaczony na mapie dużą pomarańczową kropką) zanotował stężenie 108 ug/m3 dla pyłów zawieszonych PM10 i 78 ug/m3 dla pyłów PM2,5. Oznacza to przekroczenie maksymalnych norm zanieczyszczenia powietrza odpowiednio o 215 procent i 312 procent.
Stara Sadyba pobiła tym samym wyniki wszystkich kilkudziesięciu czujników Airly rozsianych na terenie centralnej Warszawy - od Żoliborza po daleki Wilanów. Najbliższe Sadybie wyniki zanotowało osiedle w Wilanowie, również charakteryzujące się znaczną zabudową jednorodzinną. Czujnik Airly przy Sytej wskazywał 196 procent i 278 procent normy odpowiednio dla pyłów PM10 i PM2,5.
Po północy katastrofalne wyniki czujnika z Morszyńskiej zostały wyrównane i nieznacznie przekroczone przez trzy inne pobliskie czujniki - przy Sobieskiego 60 (róg Sobieskiego i św. Bonifacego) na Sadybie oraz przy Sytej i przy Klimaczaka w Wilanowie. W każdej z tych lokalizacji aplikacja Airly wyświetlała komunikat "Zła jakość powietrza! W powietrzu wisi czarna strona mocy."
Łatwiej wymienić piece
Czy epizody niebezpiecznego dla zdrowia smogu będą coraz rzadsze? Są ku temu warunki. Mazowsze przed rokiem opublikowało odpowiednią uchwałę antysmogową. Również przed rokiem Miasto Warszawa wprowadziło dopłaty do wymiany tzw. kopciuchów. Wiceprezydent Warszawy, Michał Olszewski, publicznie zobowiązał burmistrzów dzielnic, by do końca 2018 roku wymienili stare kotły we wszystkich nieruchomościach będących własnością miasta. Zadeklarował jednocześnie, że na takie działanie ratusz znajdzie pieniądze.
W sukurs samorządowi województwa i miasta przyszedł rząd. Od połowy września tego roku ruszył wreszcie długo wyczekiwany ogólnopolski program wymiany kotłów i termoizolacji "Czyste Powietrze". Zakłada on bardzo wysokie dofinansowanie państwa zależne od dochodów oraz możliwość rozłożenia reszty wydatków na kredyt.
Warunki finansowe są więc sprzyjające dla wymiany nieekologicznych kotłów na nowe, spełniające unijne normy. Pozostaje jednak kwestia edukacji. Tylko dzięki zorganizowaniu przez dzielnicę Mokotów, dostawcę gazu i lokalne stowarzyszenia dwóch spotkań dla mieszkańców, na Augustówce i Siekierkach zgłosiło się z wnioskami o dofinansowanie kilkadziesiąt osób. Tak było rok temu. W tym roku i w tym sezonie grzewczym o kolejnych spotkaniach z mieszkańcami nie słychać. Nie słychać również o dzielnicowych lub miejskich inwestycjach w wymianę kotłów.
Straż miejska uzbrojona w nowoczesną technologię do kontroli
Brak dzielnicowych i miejskich działań antysmogowych nie oznacza, że nic się nie dzieje w temacie smogu. Stołeczna straż miejska właśnie ogłosiła, że przygotowuje się do egzekwowania przepisów o niepaleniu śmieciami w domowych paleniskach.
W ramach dorocznej akcji proekologicznej strażnicy będą "edukować, kontrolować, a jeśli trzeba – nakładać kary na opalających budynki odpadami". Grzywna przewidziana dla „trucicieli” to nawet 500 złotych. Do akcji ruszy 30 funkcjonariuszy wyspecjalizowanego Oddziału Ochrony Środowiska (OOŚ), którzy przy użyciu 5 mobilnych laboratoriów będą kontrolować jakość powietrza w różnych zakątkach Warszawy. „Smogowozy”, wyposażone w czujniki i kamery, pozwalają zlokalizować miejsca zwiększonego zanieczyszczenia powietrza. Tzw. niska emisja aerozoli każe podejrzewać, że gdzieś w
pobliżu dochodzi do spalania zabronionych substancji.
Warszawska Straż Miejska chwali się skutecznością kontroli. Tylko w sezonie 2016/2017, czyli w pierwszym sezonie po powołaniu Oddziału Ochrony Środowiska, podjęto 7277 interwencji związanych ze stosowaniem niedozwolonego opału, w kolejnym - 7795, natomiast w poprzednich trzech sezonach (2013-2016) kontroli przeprowadzono łącznie 4623.
W tym roku strażnicy liczą na dodatkowe wsparcie z powietrza. Formacja jest w trakcie zakupu dwóch, ultranowoczesnych dronów, stworzonych do pomiaru zanieczyszczeń. Bezzałogowce będą rozwijać w powietrzu prędkość ponad 55 km/h. Zależnie od potrzeb, można je wyposażyć w dwa rodzaje kamer: wysokiej rozdzielczości i termowizyjną, a także urządzenia do poboru próbek dymu. Dron znacznie ułatwi namierzenie źródeł szkodliwych wyziewów. Urządzenie pracuje w szerokim
zakresie temperatur. Trujący formaldehyd czy cyjanowodór wykryje zarówno w mroźnym powietrzu, jak i gorącym dymie. Przyszłych operatorów czekają jeszcze specjalistyczne szkolenia, dzięki którym otrzymają uprawnienia pilotów i nauczą się obserwacji okolicy „z lotu ptaka”.
Na wyposażeniu strażników są też podręczne higrometry (czyli wilgotnościomierze). Niewielki „pistolet” przykłada się do powierzchni drewna, a ten w ciągu kilku sekund wyświetla jego wilgotność. Na terenie województwa mazowieckiego, zawartość wody w paliwie nie może przekraczać 20%.
Strażnicy czekają też na zgłoszenia od sąsiadów
Oprócz rutynowych kontroli, strażnicy będą reagować na zgłoszenia osób prywatnych oraz korzystać z obserwacji regularnych patroli. - Poza specjalistami z Oddziału Ochrony Środowiska, w każdym z siedmiu Oddziałów Terenowych są strażnicy, którym przyznano tzw. funkcje kontrolne. Dzięki uprawnieniom nadanym przez Prezydenta miasta st. Warszawy, mogą oni kompleksowo interweniować – mówi Leszek Kowalski, kierownik referatu ds. kontroli środowiska.
Jeśli strażnik ma podstawy sądzić, że dochodzi do spalania zakazanych substancji, prawo zezwala patrolowi wejść na posesję. Strażnicy mogą zajrzeć do paleniska, zażądać pisemnych lub ustnych wyjaśnień, czy poprosić o dokumenty pozwalające zweryfikować rzeczywisty stan rzeczy.- Trucicieli będziemy tropić i karać – ostrzega starszy inspektor Sławomir Smyk z referatu prasowego straży miejskiej.