W ramach zwycięskiego projektu budżetu partycypacyjnego, na starej Sadybie odbył się w ubiegłym roku cykl sześciu nietypowych spacerów z przewodnikiem. Spacery były nietypowe głównie ze względu na tematykę. Chodziło w niej o przybliżenie mało znanych wątków z historii osiedla. Spacery dotyczyły Żydów na Sadybie, tajnych drukarni w czasie wojny, wykopalisk archeologicznych, wykorzystania Sadyby w kinomatografii, oraz dwóch osad - spółdzielczej osady Społem i folwarku Ogrody Czerniakowskie. Dla utrwalenia wiedzy przekazywanej przez przewodnika, zapisy wycieczek miały być spisane i udostępnione w Internecie. Opisy miały służyć jako drukowany przewodnik dla chętnych spacerowiczów. Sądząc po uwagach uczestników, projekt nie spełnił oczekiwań.
Internautki oburzone
- Jeszcze tak źle przygotowanego spaceru nie widziałam - pisze na stronie internetowej budżetu partycypacyjnego Internautka pod pseudonimem Olenka1. - Panowie mieli 3 adresy związane z tematyką żydowską, ale pod żaden nie trafili. Zdecydowanie przed spacerem nie przeszli trasy. Ewidentnie nie znają Sadyby. Sprawiali wrażenie, jakby podczas spaceru wymyślali jego przebieg - komentuje uczestniczka spaceru z 30 września ubiegłego roku. Niedociągnięć jest więcej. - Brakowało im nie tylko wiedzy, ale i umiejętności opowiadania - ciągnie dalej Internautka. - Robili rażące błędy językowe. Mówili sporo, w większości nudnie i nie na temat, przerywali sobie, żeby uzupełniać. Z litości nie opiszę kolejnych wpadek i niedociągnięć. A to taki ciekawy temat, żal czasu uczestników i pieniędzy podatników - konkluduje Olenka1.
Podobne wrażenia ma inna Internautka, występująca pod pseudoniomem Kama_Zet. - Trochę słyszałam o projekcie i ponieważ nie udało mi się uczestniczyć w spacerach, to z ciekawości sięgnęłam po ich opisy (każdy z sześciu spacerów został udokumentowany w postaci opisu, zamieszczonego na stronie internetowej urzędu dzielnicy Mokotów - przyp. red.). Po rozpoczęciu czytania parę razy sprawdzałam, czy aby na pewno czytam opis do właściwego spaceru; pierwszym po jaki sięgnęłam był "Spacer po Sadybie śladem żydowskich pamiątek". Główną informacją, jaka z niego dla mnie wypłynęła, to to, że na Sadybie właściwie takich pamiątek (wg pana opisu) nie ma, a jak są, to i tak się tak nie dojdzie. Tylko zastanawiam się po co w takim razie robić taki spacer? - pyta Internautka.
Olenka1 wytknęła przewodnikowi brak obeznania z terenem, o którym opowiadał. - Na trasie Panów spaceru (spacer o Żydach na Sadybie prowadziły dwie osoby - przyp. red.) były domy, w których ukrywano Żydów. To bardzo łatwo dostępna wiedza, ale Panowie o tym nie wspomnieli. Skoro tematem był m.in dom na Bernardyńskiej, to czemu poszliśmy w przeciwnym kierunku i w końcu tam nie doszliśmy? Staliśmy 100 m od domów,o których Panowie wspominali, ale tylko podali Panowie ich adresy, zamiast zrobić 10 kroków i je pokazać. Ale trzeba było wiedzieć, w którą stronę zrobić te kroki. Tak się złożyło, że Sadyba zachowała przedwojenny układ, numerację i większość budynków, a zatem, to nie jest miasto, którego nie ma. Zaskoczyło Panów, że na wysokości Okrężnej nie ma przejścia przez Powsińską, mętnie tłumaczyli, że jest remont i dlatego nie możemy przejść. A to przejście było dopiero budowane. Przez prawie 40 lat nie istniało. To kiedy Panowie byli ostatnio na Sadybie? - kwituje Internautka.
Spacer poświęcony wątkom żydowskim nie był jedynym, który spotkał się z krytyką uczestników. - Byłam na spacerze Filmowa Sadyba - niestety nie był to spacer z przewodnikiem erudytom - pisze na tej samej stronie budżetu partycypacyjnego pani Marzenka. - Oprócz wpadek - przypisał Barei autorstwo filmu Nie lubię poniedziałku, niewiele dowiedziałam się o miejscach które " grały w filmie " np o ul. Truskawieckiej 13, gdzie był kręcony kiedyś Klan. itd. itp. - pisze uczestniczka spaceru.
Krytyczne opinie o spacerach historycznych po Sadybie pochodzą od kilku osób. Podobne w tonie opinie, choć znacznie mnie rozbudowane, pojawiały się już wcześniej, na naszym profilu Facebook bezpośrednio po wycieczkach.
Opisy spacerów daleko odbiegają od tematu
Trudno nam zweryfikować uwagi dotyczące tego, czy przewodnik trafiał w miejsca, o których opowiadał (opisy wycieczek zamieszczone w Internecie nie zawierają mapek z trasą, choć taki był wymóg zamówienia). Jeśli jednak przyjąć, że opisy spacerów odzwierciedlają przebieg wycieczek, to widać poważne braki wiedzy. Spacer o osadzie spółdzielni "Społem" zawiera trzy strony informacji o willach przy Morszyńskiej, ale tylko dwa zdania o faktycznym temacie ("Kompleks trzech piętrowych budynków z lat 20. XX wieku, zaprojektowanych dla kierownictwa Związku Spółdzielczości Spożywców „Społem” (ul. Zaciszna 2 a, b, c), być może
wybudowanych według projektu Oskara Sosnowskiego. Wyróżniają je wysokie dachy i miniogródki na parterze.)
Jeszcze bardziej rażący brak wiedzy widać w opisie spaceru "Sadyba - Ogrody Czerniakowskie". Na trzech stronach można przeczytać wiele ogólnych informacji o Mieście Ogrodzie Czerniaków i o Czerniakowie, ale dosłownie ani słowa o Ogrodach Czerniakowskich - osadzie, która do dziś widnieje na mapach Sadyby i która jest nierozerwalnie związana z planowaną przed wojną rozbudową Miasta Ogrodu Czerniaków w okolicach Jeziorka Czerniakowskiego. Opis kolejnego spaceru "Sadyba w filmie" zawiera jedynie krótką wzmiankę o najpopularniejszym polskim serialu Klan, którego akcja toczy się na Sadybie, utożsamienie Sadyby z blokami osiedla Bernardyńska i Ursynowem oraz dużo informacji o cmentarzu czerniakowskim, na którym spoczywa reżyser komedii Stanisław Bareja. W przypadku tematu "Tajne drukarnie na Sadybie" aż połowę tekstu - bite dwie strony - poświęca autor parkowi Szczubełka, który z tematem ma niewiele wspólnego. O tajnych drukarniach mowa jest w dalszej części opisu spaceru, choć głównie o jednej z nich, przy ulicy Morszyńskiej. Przewodnik nie wspomina ani słowem o innych adresach na Sadybie, przy których działały podobne drukarnie (Godebskiego, Okrężna). Całkiem dobrze udokumentowany jest tylko jeden temat - o wykopaliskach archeolologicznych. To jedyny opis, który nie odbiega od sedna. (Wszystkie opisy znajdują się pod adresem: http://www.mokotow.waw.pl/strona-2284-historyczne_spacery_po_sadybie.html)
Co na to przewodnik?
Wszystkie spacery poprowadził Łukasz Przybyłek, przewodnik związany z Fundacją Nadwiślańskiego Uniwesytetu Dziecięcego, która wygrała przetarg na wykonanie cyklu. Na zarzuty uczestników odpowiedział w Internecie w ostatnią sobotę.
- Trudno podczas półtoragodzinnej wycieczki uniknąć błędów i przejęzyczeń. Nie pamiętam już niestety czy rzeczywiście przypisałem Stanisławowi Barei autorstwo filmu „Nie lubię poniedziałków”. Każdy może popełnić błąd i napisać np. erudytom zamiast erudytą :) Natomiast o realizacji serialu „Klan” na Truskawieckiej mówiłem, nie byliśmy tam razem z grupą ponieważ trudno w 90 minut obejść cały obszar. I nie zawsze to jest wskazane. Załączam wyrazy szacunku - napisał.
Mimo polubownego charakteru, powyższa wypowiedź przewodnika wywołała niespodziewane poruszenie wśród Internautów. Przybyłek spokojnie i bez agresji odpierał zarzuty. - Przyjmuję z należną pokorą Pani uwagi - zwrócił się do Olenka1. - Nasze spacery cieszyły się dość sporą frekwencją w tym także stałych uczestników, pozwala mi to mieć nadzieję, że nie wszyscy podzielali Pani krytyczną opinię. Bardzo mi przykro, że się Pani rozczarowała. Proszę jednak wziąć pod uwagę, że mówiliśmy o mieście, którego w prawie nie ma. O żydowskiej Warszawie czasu okupacji. Stąd też może Pani wrażenie, że nie znaleźliśmy wskazanych adresów. Pozostaje mi tylko żywić nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i uda mi się zapracować na zmianę Pani zdania. Serdecznie pozdrawiam - elegancko skomentował przewodnik z Fundacji Nadwiślańskiego Uniwersytetu Dziecięcego.