- Nie wiemy jeszcze, co ostatecznie znajdzie się na tej ulicy, ale musi to być po prostu rozwiązanie dobre, dostosowane do otoczenia. Zgniły kompromis nas nie interesuje - mówi Jerzy Piasecki z Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba, które walczy o Jodłową w imieniu mieszkańców Sadyby.
Na poniedziałkowym spotkaniu mieszkańców z wydziałem inwestycji dzielnicy Mokotów i autorem pomysłu, Robertem Buciakiem, kompromisu nie osiągnięto. Spotkanie to polecił zorganizować sekretarz miasta po naradzie, która odbyła się 6 grudnia w stołecznym ratuszu z przedstawicielami biura mobilności, konserwatora zabytków, dzielnicy Mokotów i centrum komunikacji społecznej, które kieruje budżetem partycypacyjnym w mieście. Na wczorajszym spotkaniu w urzędzie dzielnicy Mokotów miano przedstawić alternatywne rozwiązania i wspólnie wypracować taką wersję projektu, która nie będzie się kłóciła z zabytkowym charakterem miejsca.
Beton, granit, a może... szykany?
Urzędnicy z mokotowskiego wydziału inwestycji zaproponowali mieszkańcom Sadyby i autorowi projektu zmianę materiału do progów zwalniających - w miejsce czerwonej kostki betonowej miała być użyta czarna, pomalowana białą farbą. Ten pomysł mieszkańcy odrzucili - sąsiadujące ze sobą beton i granit były dla nich nie do przyjęcia. Sami zaproponowali natomiast użycie bazaltu lub ciemnej kostki granitowej. Chcieli je pomalować w białe pasy tak, jak to zrobiono w dalszym biegu ulicy Jodłowej, przy szkole podstawowej 103. Takie rozwiązanie zostało z kolei odrzucone przez urzędników, którzy uznali je za mało praktyczne - białe pasy malowane na progach szybko się zużywają. Kiedy już zdawało się, że obie strony nie znajdą wspólnego mianownika, urzędnicy wyszli z rozwiązaniem, które nigdy jeszcze dotąd nie zostało w Warszawie wdrożone. Chodzi o tzw. szykany, czyli fizyczne bariery, które wymuszają na kierowcach zwolenienie samochodu i ostrożne wyminięcie.
- W tym miejscu proponowałbym naprzemienne parkowanie i donice. Naprzemienne parkowanie ma tą zaletę, że każdy może zaparkować po swojej stronie ulicy. Do tego donice poprawią jeszcze wygląd - zachwala autor projektu kontraruchu, Robert Buciak. - Legalnych miejsc postojowych zniknie najwyżej dwa - zastrzega.
Urzędnicy z mokotowskiego ratusza nie byli wczoraj w stanie stwierdzić, ile takich szykan trzeba by zainstalować i ile miejsc parkingowych stracono by w efekcie tej zmiany. Temu ma służyć kolejne spotkanie, tym razem z miejskim biurem mobilności, planowane w ciągu najbliższych kilku dni.
Wstrzymują prace
Co będzie się działo z ulicą do tej pory? Na razie po obu stronach Jodłowej widać sterty kostki betonowej gotowe do ułożenia. Część granitowego bruku jest już rozkuta. - Centrum Komunikacji Społecznej zwróciło się do Burmistrza Dzielnicy Mokotów z prośbą o wstrzymanie prac budowlanych do czasu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości - mówi nam Justyna Piwko, koordynatorka budżetu partycypacyjnego w Warszawie.
- Do końca roku wszelkie prace budowlane przy ulicy zostały wstrzymane - potwierdza Jerzy Piasecki z Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba.
Od kilku miesięcy mieszkańcy ulicy Jodłowej na Sadybie protestują przeciwko wprowadzeniu kontaruchu rowerowego w wersji zaproponowanej w zwycięskim projekcie budżetu partycypacyjnego. Nie chcą dopuścić do tego, by nowe rozwiązania drogowe zniszczyły zabytkowy charakter ulicy. Uważają, że są zbyt krzykliwe w kolorystyce (żółty, czerwony) i tandetne w materiale (plastik, kostka betonowa). Jodłowa została bowiem odnowiona z dużym pietyzmem i za duże pieniądze zaledwie dziesięć lat wcześniej - na ulicy leży kostka granitowa, przy ogrodzeniach wiszą aluminiowe skrzynki na liczniki gazu, a całość spowija światło latarni gazowych.