O kontrowersyjnym remoncie pisaliśmy przed dwoma tygodniami. Przypomnijmy. W ramach zwycięskiego projektu budżetu partycypacyjnego, kilka jednokierunkowych ulic na Sadybie miało zyskać kontaruch rowerowy, czyli możliwość jechania rowerami pod prąd, ale bezpiecznie i zgodnie z prawem. Wśród ulic, które miały zyskać nowe udogodnienia dla rowerzystów, znalazła się ulica Jodłowa, zrewitalizowana wielkim kosztem dziesięć lat wcześniej. Proponowane przez urzędnikow rozwiązania spotkały się jednak ze sprzeciwem mieszkańców okolicy.
- Zastosowane rozwiązania przy wprowadzeniu pasa ruchu dla rowerów muszą brać pod uwagę jego historyczny i zabytkowy charakter - napisał w liście do burmistrza Mokotowa Jerzy Piasecki, prezes lokalnego Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba. - Absolutnie nie wyrażamy zgody na stosowanie standardowych rozwiązań (...) - elementów betonowych, plastikowych i specjalnych farb. Nie jesteśmy nawet sobie wyobrazić, jak takie rozwiązania by się "komponowały" z kostką granitową i latarniami gazowymi na naszej perełki - ul. Jodłowej - pisze Piasecki.
Zdanie mieszkańców podziela autor projektu, Robert Buciak. - Jodłowa jest zrobiona sztampowo i absurdalnie - przyznaje. - Nikt ze mną wcześniej nie rozmawiał, chociaż urząd dzielnicy prowadził uzgodnienia z ZDM i biurem polityki mobilności i transportu. Gdyby mnie spytali, to zaproponowałbym zupełnie inne rozwiązanie dla Jodłowej - mówi Buciak.
Niedociągnięcia widzą też sami urzędnicy. Na profilu Facebook Mokotowskiej Grupy Rowerowej, Maciej Pińkos, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich ds. polityki rowerowej, skomentował krótko: - Czasem mam wrażenie że nikt z przygotowujących projekt organizacji ruchu nie zajrzał na tę ulicę...
Będzie jak miało być
Mimo kontrowersji, urzędnicy dzielnicy Mokotów konsekwentnie realizują plan wprowadzania standardowego kontraruchu. Choć na ogłoszony przez nich przetarg nie złosił się żaden wykonawca i postępowanie musiało zostać unieważnione, w ostatni piątek prowadzili negocjacje z wolnej ręki z ewentualnym wykonawcą kontraruchu. Monika Chrobak-Budzińska, rzecznik mokotowskiego ratusza, twierdzi wręcz, że w najbliższym czasie zostanie ogłoszone nowe postępowanie przetargowe.
Mimo kontrowersji związanych z Jodłową, zakres prac remontowych najprawdopodobniej pozostanie bez zmian. Chrobak-Budzińska wyjaśnia: - W celu zapewnienia bezpieczeństwa kierujących pojazdami, podczas zmiany kierunku ruchu na wlotach i wylotach drogi na skrzyżowanie, Biuro Polityki Mobilności i Transportu wymaga, aby w rejonie skrzyżowań wprowadzić separacje ruchu rowerowego i kołowego oraz wyznaczyć na długości 10 metrów pas ruchu dla rowerów w kolorze czerwonym. Kolorystyka progów zwalniających oraz azyli dla pieszych poprzez swoją kontrastowość z otoczeniem podnosi bezpieczeństwo na drodze sygnalizując kierowcom zachowanie szczególnej ostrożności. Azyle wykonane z tworzywa sztucznego są łatwe do zdemontowania np. w przypadku remontów i nie powodują zniszczenia nawierzchni.
Kolizja z samochodami nieukniona?
Jerzy Piasecki z Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba zwraca uwagę, że poza niedopasowaniem rozwiązań do okolicy problematyczne jest bezpieczeństwo rowerzystów na wąskich uliczkach i konieczność likwidacji miejsc parkingowych wzdłuż ulicy. - Na (..) ul. Jodłowej, Morszyńskiej i Zawojskiej widać w sposób uporządkowany zaparkowane samochody mieszkańców po jednej ze stron ulicy - czytamy w liście stowarzyszenia do burmistrza Bogdana Olesińskiego. - Takie parkowanie pojazdów uniemożliwia bezkolizyjne minięcie się samochodu i roweru jadącego z naprzeciwka. Widać to wyraźnie na ul. Miączyńskiej, gdzie pas dla rowerów jest w całości zastawiony. Wygląda na to, że pas dla rowerów wykluczy parkowanie na ulicy przez mieszkańców - obawia się Piasecki.
Rzecznik urzędu dzielnicy Mokotów prostuje. - Projekt organizacji ruchu na ul. Jodłowej nie przewiduje kontrapasu rowerowego, ale wyznaczenie ruchu rowerów pod prąd na jednokierunkowej ulicy Jodłowej bez wyznaczania pasa ruchu dla rowerów, gdyż taki był wniosek do budżetu partycypacyjnego - mówi Chrobak-Budzińska. W przypadku Jodłowej oznacza to zatem, że jedna część ulicy może nadal być zajęta przez sznur parkujących samochodów. Rowerzystom i kierowcom samochodów pozostanie natomiast negocjowanie pierwszeństwa po drugiej stronie ulicy, na jedynym wolnym pasie ruchu.
A co z innymi ulicami?
Jodłowa rodzi największe kontrowersje w związku z kontraruchem, ale projekt budżetu partycypacyjnego dotyczy w sumie sześciu jednokierunkowych ulic na Sadybie - Konstańcińskiej, Jodłowej, Okrężnej, Morszyńskiej, Kuracyjnej i Zawojskiej. Poza ul. Konstańcińską wszystkie są położone w Mieście Ogrodzie Sadyba. Czy one też wymagają rewizji? Autor pomysłu, Robert Buciak, uważa, że urzędnicy powinni zrezygnować jedynie z Jodłowej. - Konstancińska jest dobrze zaprojektowana, a Okrężna ujdzie, choć mam wątpliwości, co do wygody - mówi. - Wydaje się, że rozwiązanie dla ul. Konstancińskiej i odcinku Okrężnej mogłoby się sprawdzić - szersze ulice - zgadzają się społecznicy z Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba na swoim profilu Facebook.
Kompromisowe rozwiązanie oferuje jeden z czytelników profilu Towarzystwa Miasto ogród Sadyba. W komentarzu pod wpisem o zmianach na Jodłowej, Michał Dąbrowski napisał: - Co do Jodłowej: wystarczy powiesić na jednym i drugim końcu tabliczkę "nie dotyczy rowerów", nic więcej nie trzeba. Co do mijania się to ruch samochodowy jest tam niewielki, rowerowy będzie jeszcze mniejszy (bo kostka). Nawet jak trafią na siebie rowerzysta i kierowca to bez problemu się wyminą, najwyżej będą musieli na chwilę zwolnić. Podobna sytuacja jest na Poznańskiej (odcinek Wspólna - Al. Jerozolimskie): też jest bardzo wąsko ale ruch tam jest dużo większy. Mimo tego bez problemu można tam się wyminąć (kontraruch rowerowy wprowadzono tam już jakiś czas temu, są tylko tabliczki pod znakami) - twierdzi Internauta.
Zawieszone na słupach tabliczki "nie dotyczy rowerów" czy też tzw. sierżanty rowerowe, wymalowane na jezdni poziome znaki z symbolem roweru i dwoma „daszkami”, które wskazują kierunek i tor ruchu dla cyklistów - to rozwiązania, które stosuje się już powszechnie w wielu miastach Polski. W Warszawie pierwsze projekty kontraruchu dotyczyły Nowogrodzkiej, Poznańskiej, Hożej, Widok, Podwale i Zakroczymskiej. Progi zwalniające, dodatkowe wysepki czy wymalowanie przy wjazdach na ulicę odcinka kontrapasa to dodatkowe, drogie i - zdaniem ekspertów - zbyteczne rozwiązania, których zwolennikiem był odwołany w tym roku ze stołecznego ratusza, miejski inżynier ruchu, Janusz Galas.