Przebudowa oszpeci Morszyńską - głos mieszkanki
Przechodnie spacerujący Morszyńską zachodzą w głowę, czy aby na pewno obowiązuje jeszcze szumnie wprowadzony 2 lata temu plan zagospodarowania przestrzennego. Pod numerem 61 trwa przebudowa wskazująca, że najwyraźniej plan przestał obowiązywać, a przynajmniej że nie obowiązuje wszystkich. Nie trzeba być specjalistą, żeby zauważyć, że projekt znacząco odbiega od kryteriów planu opracowywanego i uchwalanego przez kilkanaście lat. A dodatkowo fatalnie wpisuje się w charakter naszej dzielnicy, oraz w otaczającą zabudowę.
Już na pierwszy rzut oka widać, że głównym celem było, aby wybudować jak najwięcej metrów kwadratowych jak najmniejszym kosztem, nie zważając na nic poza tym. Gdzie był osławiony Konserwator zabytków, gdzie byli urzędnicy mokotowskiej architektury – kto to zatwierdził? – Bóg jeden raczy wiedzieć.
Właścicielem budynku jest Robert G. (nazwisko do wiadomości redakcji - przyp. red.), o którym głośno było w mediach parę miesięcy temu za sprawą niespodziewanej nominacji na wiceministra, a następnie błyskawicznej dymisji w niejasnych okolicznościach. Być może to wyjaśnia część zagadki, może w tle jest polityka? Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że mokotowski wydział architektury początkowo odmawiał zatwierdzenia tego projektu, ale skapitulował wkrótce po interwencji posłanki PiS Józefy H. (nazwisko do wiadomości redakcji - przyp. red.). Nadzwyczaj przychylne wobec projektu było też Ministerstwo Kultury, które uchyliło odmowną decyzję Konserwatora, oraz Ministerstwo Infrastruktury, które wydało decyzję o odstąpieniu od szeregu przepisów budowlanych obowiązujących standardowo.
Pomijając już to, jakimi metodami udało się uzyskać zatwierdzenie tego projektu, liczy się efekt. A ten jaki jest każdy widzi - efekt jest po prostu smutny. Smutny w tym sensie, że powstaje coś nad wyraz brzydkiego, czego nie dałoby się zatwierdzić nawet w czasach głębokiej komuny.
A przecież teraz mamy hucznie wprowadzony plan zagospodarowania, który miał chronić naszą dzielnicę przed koszmarkami, gargamelami itp. Miał zapewnić piękną spójną architekturę nawiązującą do czasów przedwojennych. Okazuje się jednak, że nadal nie możemy być spokojni o nasze otoczenie. Nadal możliwe jest obchodzenie prawa, w biały dzień na oczach wszystkich łamanie wymagań planu zagospodarowania.