Sadyba24.pl: Dlaczego wyniki na Sadybie są gorsze od Ursynowa i porównywalne z Otwockiem? Czy z wyników na Sadybie można wysnuć hipotezę co do przyczyn? Czy to samochody, czy elektrociepłownia, czy może ogrzewanie domów?
Monika Daniluk, Warszawa Bez Smogu: Stacja na Ursynowie znajduje się z dala od ruchliwych ulic i domów, wśród bloków mieszkalnych. Idealne miejsce na dobre wyniki pomiarów powietrza i dobre warunki do życia – oczywiście na tle innych miejsc w Warszawie. Pomiary wśród domów na Sadybie potwierdzają spostrzeżenia nasze i mieszkańców – tam, gdzie są domy, jest problem z tzw. niską emisją, czyli dymem z kominów domów ze spalania węgla lub drewna. Nie tylko w piecach, ale i kominkach. Nie tylko wokół Warszawy lub na obrzeżach, ale w środku Warszawy. Widać wyraźnie, że poziom zanieczyszczeń wzrasta wieczorem, gdy mieszkańcy zaczynają rozpalać w piecach lub kominkach, a najniższy poziom zanieczyszczeń jest w środku dnia.
Co może zrobić właściciel domku na Sadybie, by zmniejszyć smog w okolicy - np. jak używać kominka, by ograniczyć jego negatywny wpływ na powietrze?
Najlepiej go nie używać. Poważnie. Oczywiście o ile jest rozpalany dla przyjemności i nie jest jedynym źródłem ogrzewania. Kominki montowane w naszych domach, podobnie jak piece, nie spełniają norm emisji pyłów do atmosfery, przez co zanieczyszczają powietrze i na zewnątrz domów, ale nieraz także w środku. Badań na ten temat jest dużo, przeprowadzała je m.in. Politechnika Warszawska, a także my. Przy unoszącym się w pokoju przyjemnym zapachu palonego w kominku drewna stężenie pyłów w pomieszczeniu wzrasta do poziomu określanego przez państwowe instytucje jako „bardzo zły”. Przy takim poziomie miasto wprowadziło niedawno bezpłatną komunikację. To daje do myślenia. Możemy wywietrzyć i obniżyć poziom pyłów, tylko kto rozpala w kominku, żeby po godzinie wszystko wietrzyć i wychładzać?
Jeden z mieszkańców Sadyby, który sam mierzy poziom smogu w swojej okolicy, mówi, że nie pozwoli, by jego dzieci wypalały dziennie dwa papierosy, bo tak obrazowo ocenia szkodliwość smogu. Czy to nie przesada? Co grozi takim dzieciom i innym grupom ryzyka?
To nie przesada. Według obecnych danych mieszkańcy Warszawy wdychają wraz z zanieczyszczeniami rakotwórczy benzo(a)piren w ilości odpowiadającej wypaleniu ok. 1000 papierosów rocznie. Mieszkańcy podwarszawskich miejscowości wdychają go znacznie więcej - "wypalają" między 1600 a 2400 papierosów rocznie. Ponieważ źródłem tej substancji jest głównie tzw. niska emisja, mieszkańcy dzielnic Warszawy z przeważającą zabudową jednorodzinną wdychają prawdopodobnie dużo więcej benzo(a)pirenu, niż pokazują to warszawskie stacje pomiarowe.
Zagrożeń zdrowotnych jest dużo. Podczas epizodów smogowych zwiększa się liczba osób z zaostrzeniem ataków astmy i POCHP, a także z zaburzeniami ze strony układu krążenia. Długotrwałe narażenie na zanieczyszczenia powoduje szereg schorzeń, często ze strony układu krążenia – tam wnikają najdrobniejsze cząstki pyłów. Wpływa negatywnie, co jest chyba najgorsze, na rozwój psychiczny i fizyczny dzieci, również tych nienarodzonych. Dlatego kobiety w ciąży i małe dzieci należą do tzw. grup ryzyka i szczególnie muszą uważać na stan powietrza. Można poczytać o wieloletnich badaniach Jędrychowskiego nad wpływem zanieczyszczonego powietrza na dzieci – te narażone na wyższe poziomy zanieczyszczeń rodzą się mniejsze, z mniejszą objętością płuc, częściej chorują na choroby układu oddechowego, gorzej rozwijają się intelektualnie. To oczywiście statystycznie rzecz ujmując. Bardziej przyziemnie – dajemy takim dzieciom gorszy start w życiu, a to o nie powinniśmy najbardziej dbać.