Centra lokalne to sztandarowy pomysł ratusza na ożywienie stołecznych dzielnic. W ubiegłym roku ratusz wraz ze Stowarzyszeniem Architektów Polskich SARP wytypowali 10 lokalizacji w całej Warszawie, w których miały powstać skwery skupiające życie lokalnych mieszkańców. Jednym z takich miejsc miał być róg skrzyżowania Nałęczowskiej z Sobieskiego. Od początku roku wilanowscy urzędnicy z animuszem sprawdzali ten teren pod kątem potencjalnych problemów do rozwiązania. Po wielu spotkaniach i konsultacjach, przed wakacjami projekt nagle zamarł.
Problemy są, rozwiązania też
Nieoficjalnie, w jednym z miejskich urzędów dowiedzieliśmy się, że lokalizacja przy Nałęczowskiej stoi pod znakiem zapytania. – Rozmawiamy na temat ewentualnej realizacji centrum w innym miejscu Wilanowa – powiedziała nam Agnieszka Siłuszek z Biura Funduszy Europejskich w stołecznym ratuszu, odpowiedzialna za koordynację projektu centrów lokalnych. – Nie podjęliśmy jednak dotąd żadnych przesądzających decyzji – dodała.
Skąd ta nagła zmiana? - Z tą lokalizacją wiąże się kilka problemów – wyjaśnia architekt Marek Sawicki, który z ramienia SARP doradza dzielnicy Wilanów przy tworzeniu centrum. – Po pierwsze, kwestia kompetencji. Centrum – choć formalnie przypisane do Wilanowa - leży na granicy dwóch dzielnic – Wilanowa i Mokotowa. Obejmuje tereny znajdujące się po obu stronach tej granicy. Problem w tym, że prawo nie pozwala jednej dzielnicy finansować zadań inwestycyjnych w innej dzielnicy – twierdzi Sawicki.
Problem z nakładającymi się kompetencjami dzielnic zażegnano – obie dzielnice dogadały się ze sobą i uzgodniły przesunięcie spornych granic tak, by całe przyszłe centrum lokalne znalazło się po stronie Wilanowa.
- Formalna procedura przesuwania granic jeszcze trwa – zastrzega Agnieszka Siłuszek. – Nie przewiduję tu jednak żadnych niespodzianek, bo do porozumienia obu dzielnic już doszło – dodaje.
- Jest jeszcze kwestia pobliskiej spółdzielni mieszkaniowej. Część zieleńca, na którym powstać ma centrum lokalne, stoi na terenie należącym do spółdzielni. Musi ona wyrazić zgodę na nowe zagospodarowanie swojego gruntu – mówi przedstawiciel SARPu. – Spółdzielnia nie stanowi żadnego problemu – ucina Siłuszek.
Marek Sawicki podaje jeszcze jedno formalne wyzwanie. – Trójkąt gruntu, który przejdzie wkrótce pod władanie Wilanowa, w dokumentach planistycznych wciąż figuruje jako pas drogi dla dużego skrzyżowania Nałęczowskiej z Sobieskiego. – mówi. - Pamiętajmy, że Nałęczowska była planowana jako przelotowa dwupasmówka, a nie droga lokalna. To anachronizm, bo tu po prostu nie ma miejsca na tak szeroką ulicę, ale w dokumentach wciąż taka zbiorcza funkcja jest. Tę sprawę też trzeba skorygować – dodaje architekt.
Czy problemy te pojawiły się dopiero niedawno i negatywnie zaskoczyły dzielnicę? – Od początku było wiadomo, że nie wybieraliśmy miejsc łatwych do zmiany, ale takich, które mają największy potencjał integrowania lokalnej społeczności. Żaden z tych problemów nie jest nowy, dzielnica wiedziała o ich istnieniu od dłuższego czasu i od dłuższego czasu intensywnie pracowała nad ich rozwiązaniem – uważa Sawicki.
Może więc nowe centrum oznacza dla dzielnicy tylko kłopoty i koszty? Architekt oddelegowany do sprawy z ramienia SARP powątpiewa. - Formalnie dzielnica – choć nie uczestniczyła w procesie decyzyjnym, a jedynie w konsultacjach – powinna być zainteresowana realizacją pilotażowego centrum we wskazanej lokalizacji. – mówi Sawicki. - Ratusz obiecał bowiem wesprzeć ten projekt pieniędzmi, a w przypadku jego sukcesu, wesprzeć finansowo również kolejne podobne projekty w dzielnicy – uzasadnia architekt.
Kropka nad i
Choć faktycznej przyczyny wstrzymania prac nad centrum przy Nałęczowskiej nikt nie chce podać, Sawicki potwierdza, że ostatnio faktycznie nic w tej sprawie się nie dzieje. – Dzielnica Wilanów poprosiła nas jedynie o zarekomendowanie innego miejsca pod centrum lokalne. Nigdzie nie słyszałem jednak, żeby miało to oznaczać rezygnację z projektu przy Nałęczowskiej – zastrzega.
Przedstawicielka stołecznego ratusza nie odpowiedziała nam, kiedy poznamy oficjalną decyzję o ostatecznej lokalizacji centrum lokalnego w Wilanowie.
Kiedy zamykaliśmy już dzisiejsze wydanie, niejasności w sprawie centrum przy Nałęczowskiej ucięła ostatecznie przedstawicielka dzielnicy Wilanów. Po kilku dniach zwłoki w odpowiedzi na nasze pytania, rzecznik Elwira Wiechecka postawiła sprawę jasno. - W porozumieniu z oddziałem warszawskim Stowarzyszenia Architektów Polskich, Biurem Funduszy Europejskich i Polityki Rozwoju oraz Zastępcą Prezydenta m.st. Warszawy Michałem Olszewskim podjęto decyzję o zmianie lokalizacji centrum lokalnego – powiedziała. Powody? Wiechecka wspomina o napotkaniu „szeregu przeszkód administracyjnych i prawnych”. - Realizacja centrum lokalnego według rekomendacji oddziału warszawskiego SARP okazała się zbyt rozbudowana i skomplikowana (realizacja na terenie dwóch dzielnic) jak na etap pilotażowy projektu „Warszawskie Centra Lokalne” – dodała.
- W związku z tym w pierwszej kolejności zostanie zrealizowane centrum lokalne w innej lokalizacji na terenie Dzielnicy Wilanów, która na chwilę obecną nie jest jeszcze przesądzona – zapowiedziała Wiechecka, ostatecznie grzebiąc projekt centrum przy Nałęczowskiej.
Co stracili mieszkańcy z okolic Nałęczowskiej?
Zanim władze miasta i dzielnicy Mokotów ogłosiły swoją dzisiejszą decyzję, przedstawiciel SARP opowiedział nam, jak widzi transformację zieleńca przy Nałęczowskiej w centrum lokalne z prawdziwego zdarzenia.
Marek Sawicki: - Róg Nałęczowskiej i Sobieskiego to wyjątkowo ruchliwe miejsce. Ludzie przechodzą tamtędy do autobusu, sklepu lub kościoła. Ale się nie zatrzymują, bo nie ma gdzie. Chcemy, aby to było miejsce, w którym umówią się, odpoczną na ławkach, porozmawiają, zjedzą coś, co kupili w pobliskiej kawiarni, dzieci pobawią się na placu zabaw. Ma to być miejsce zadbane, z ładną zielenią, oświetlone, bezpieczne, przytulne.
Architekt z SARP przekonuje, że centrum przy Nałęczowskiej powinno być ściśle powiązane z istniejącymi już tam funkcjami – handlową i komunikacyjną. Powiązanie wymaga jednak uporządkowania. - Warto wykorzystać okoliczne budki handlowe – na razie każda z nich jest inna, nie tworzą estetycznej całości. Można by też uporządkować parking wzdłuż ulicy Nałęczowskiej – samochody zajmują tam dużo miejsca, a przecież z pewnością dałoby się wygospodarować obok nich szersze chodniki dla pieszych i dla ogródków kawiarnianych po drugiej stronie ulicy Nałęczowskiej. Centrum widzimy bowiem szerzej niż tylko plac przy obecnym pawilonie handlowym Biedronki – centrum powinno naszym zdaniem obejmować również najbliższą okolicę, aby tworzyło spójną koncepcję – wyjaśnił niedoszłą wizję skweru Sawicki.