Dziś miała miejsce ogólnopolska akcja sprzeciwu kobiet przeciwko radykalnemu zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Kobiety w całym kraju brały dzień wolny na opiekę nad dzieckiem lub dzień urlopu na żądanie, aby spotkać się na demonstracji w centrum miast, albo miło spędzić czas z koleżankami z dala od codziennych obowiązków.
Sprawdziliśmy, jakim echem odbiła się ta akcja na Sadybie. Okazuje się, że niewielkim. Dzwoniliśmy do obu państwowych szkół podstawowych nr 103 przy Jodłowej i 115 przy Okrężnej oraz do państwowego przedszkola nr 151 przy Zacisznej. Wszędzie spotkaliśmy się ze zdziwieniem. Przedstawiciele placówek oświatowych nie mieli pojęcia o planowanej na poniedziałek akcji.
A jak było w firmach prywatnych? W głównym centrum usługowym Sadyby, przy skrzyżowaniu św. Bonifacego i Powsińskiej, lokale usługowe działały jak co dzień. Panie pracowały m.in. w obu tamtejszych kwiaciarniach, w pracowni krawieckiej, czy w salonie fryzjersko-kosmetycznym. Podobnie było w przypadku restauracji na całej Sadybie. Prawie żadna z nich nie ogłosiła, że wspiera solidarnościowy strajk kobiet.
Wyjątkiem była restauracja NABO przy Zakręt (vis a vis Skweru Starszych Panów). - Dziś NABO funkcjonuje normalnie, ale wyłącznie z męską stroną mocy za sterami. Panie mają dzień wolny i idą na wagary – przeczytaliśmy na profilu Facebook tej popularnej jadłodajni. Jak nam powiedziała właścicielka restauracji, Urszula Eriksen, poniedziałkowa nieobecność damskiej załogi w NABO została wcześniej zaplanowana w grafiku. Szefowa lokalu poszła jednak o krok dalej. W ramach solidarności z kobiecą załogą, umówiła się dziś ze współpracownicami na wspólne wyjście na kawę w mieście.
Nie mamy informacji o tym, jak na akcję zareagowali najważniejsi - mieszkańcy starej Sadyby. Jeśli za miernik przyjąć wyniki wyborów samorządowych i parlamentarnych z ostatnich lat, osiedle to można uznać za bastion liberalnej Platformy Obywatelskiej. Czy tradycyjne sympatie polityczne przełożyły się na realne działania? Czekamy na wasze głosy.