Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałoby Wasze dzieciństwo, gdybyście spędzili je w innym mieście, wśród innych ludzi? Pytanie być może banalne, ale ja nie wyobrażam sobie lepszego miejsca na dorastanie, niż Sadyba.
Poniższy tekst jest swego rodzaju nagrodą od redakcji. Cieszę się, że mogę szerszemu gronu (zapewne wielu moich sąsiadów, starych znajomych i przyjaciół) przedstawić moje osobiste spojrzenie na to, jak wspominam dorastanie na Sadybie. I chociaż nie jestem aktualnie stałym mieszkańcem osiedla, to zawsze będę czuł swoistą odpowiedzialność za to, co dzieje się tam, gdzie się wychowałem.
Przedstawiam, bez żadnej konkretnej chronologii, wspomnienia, które na dobre utkwiły w mojej pamięci.
Jeziorko
Mamy ogromne szczęście, że mogliśmy dorastać w miejscu, które stanowi ewenement na skalę kraju. Kto inny, niemalże w środku ogromnego miasta, miał dzikie, naturalne jezioro tuż za płotem? Jeziorko Czerniakowskie było dla nas, dzieciaków, jednym z tych najważniejszych miejsc na naszej „mapie”. Latem kąpielisko, zimą lodowisko czy górka na sanki, jesienią i wiosną miejsce, gdzie uczyliśmy się łowić ryby. I to wszystko za darmo, naturalnie i blisko. Nad jeziorkiem było też coś jeszcze – mirabelki – tak samo smaczne, jak i idealne na naboje do procy! Nie brakowało też, przerażających wówczas, związanych z jeziorkiem miejskich legend, od których aż ciarki przechodziły! Na szczęście nasza odwaga była większa niż strach, a wolne chwile przyjemnie płynęły nad brzegiem.
Rower
Chyba najważniejszym elementem dzieciństwa były własne dwa kółka. To był dla nas najważniejszy środek lokomocji, najlepszy sposób na spędzanie popołudnia. Rower miał każdy z nas, lepszy lub gorszy, ale to nie miało nigdy znaczenia. Sprzyjał nam znikomy ruch samochodów na Sadybie. Bywały takie dni, kiedy cała Sadyba przypominała trasę wyścigu Tour De Pologne! Nie brakowało też przecież i miejsc do jazdy bardziej „terenowej”. Każdy znalazł coś dla siebie. Z rowerami wiązały się też niestety mniej przyjemne chwile – plaga złodziejstwa, która swego czasu opanowała również Sadybę. Mnie osobiście dopadła dwukrotnie…
Zima
Z czasów dziecięcych szczególnie dobrze pamiętam zimy na Sadybie. Tu nigdy nie jeździły solarki. Wszystkie ulice były pokryte grubą warstwą śniegu, dzięki czemu jazda na sankach była możliwa wszędzie. Wspomniane już jeziorko stanowiło idealny tor łyżwiarski – oczywiście jeśli wcześniej popracowało się łopatą do śniegu. Śniegu było też zwykle wystarczająco dużo, by ulepić sporego bałwana lub zbudować igloo na którejś z okolicznych łąk. Bitwy na śnieżki również nie były nam obce, chociaż nie raz wracało się do domu w przemoczonych butach, czego nasi rodzice zdawali się nie akceptować tak chętnie jak my.
103-ka
Szkoła podstawowa to dla wszystkich z nas bardzo ważny i pamiętliwy okres w życiu. My dorastaliśmy w ławkach szkoły przy ul. Jeziornej. Ale szkoła nie była tylko miejscem nauki, lecz przede wszystkim boiskiem, na którym mogliśmy grać w piłkę kiedy tylko chcieliśmy. Nawet kiedy furtka do szkoły była zamknięta, wejście przez płot na boisko było bardzo łatwe. Od strony ul. Zielonej jedno przęsło ogrodzenia miało dospawany kawałek drutu, który tworzył swego rodzaju drabinkę. O ile pamiętam, to ta „drabinka” była wykonana przez gospodarza budynku szkoły. I nigdy nikt nas nie przeganiał, mogliśmy tam grać tak długo, na ile starczało nam wszystkim sił. 103ka miała jeszcze jedną, ogromną zaletę – była naprawdę blisko od domu. Jeśli ktoś zapomniał zeszytu z pracą domową, mógł po niego po prostu pobiec. Nauczyciele znali wszystkich rodziców i dziadków. Tworzyliśmy małą, zwartą społeczność. Dzisiaj do 103ki zaglądam rzadko – głównie po to, by oddać głos w wyborach. Mimo to, zawsze miło wspominam ponad 6 lat spędzonych przy Jeziornej.
Best Mall
Budowa i otwarcie Best Malla z pewnością rozpowszechniło wśród Warszawiaków świadomość istnienia osiedla Sadyba (poza oczywiście pewnym serialem z Truskawieckiej). Pierwsze w Polsce kino 3D! To było coś! Ale zanim powstała galeria handlowa, funkcjonował tam spory bazar. Tuż obok, na miejscu obecnego apartamentowca MOKPOLU stała zielona hala tegoż sklepu, z jedynym w okolicy, najprawdziwszym skupem butelek. Dla nas otwarcie Best Malla wiązało się z szeregiem ciekawych przeżyć, możliwością poznania nowych ludzi, i wejścia w tą bardziej konsumencką część życia.
Wspomnień z dzieciństwa jest całe mnóstwo. Powyżej opisałem tylko te główne, które powinny być bliskie nam wszystkim, którzy dorastali w mieście ogrodów w latach 90tych. Wbrew pozorom, przez ponad 20 lat, zmian na Sadybie nie było wiele, a szczęśliwie większość na lepsze. Warto uświadomić sobie, jak wielkim szczęściem była możliwość dorastania w tak unikalnym miejscu. Od kilku lat, już jako dorośli ludzie, mamy możliwość obcowania z unikatowym klimatem Sadyby podczas festiwalu otwartych ogrodów. To wspaniała tradycja, bo dzięki niej więzi, nawet te naderwane przez czas, mogą zostać odbudowane. A my, sadybianie, chociaż na chwilę możemy znowu poczuć się jak dzieciaki na rowerach.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego.