Miasto zmienia się na naszych oczach. Podobnie Sadyba – niedawno z krajobrazu osiedla zniknął bazar, a w na obrzeżach powstały dwa kilkunastopiętrowe bloki. Zaledwie 15 lat temu zrewitalizowano Skwer Starszych Panów, ulicę Jodłową, czy latarnie gazowe. Ale co zmieniło się jeszcze wcześniej – 40-50 lat temu? To już pamiętają nieliczni.
Do pamięci rdzennych mieszkańców Sadyby sięgnęła wychowana na tym osiedlu, Małgorzata Przybylik-Kucharska. 27 maja 2004 roku, o godz. 22.55, zaledwie kilka tygodni po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, kiedy premierem Polski był jeszcze Marek Belka, prezydentem Aleksander Kwaśniewski, a papieżem Jan Paweł II, wrzuciła ona na forum Gazety.pl niewinne pytanie „Co pamiętacie z dzieciństwa na Sadybie?”. Nie spodziewała się, że tym samym uruchomi lawinę wspomnień, która dziś jest skarbnicą wiedzy o historii osiedla. Niewiele osób o istnieniu tych wspomnień, zapisanych na forum wie. Postanowiliśmy zachować je dla potomnych. Dla ułatwienia lektury, wspomnienia nieco przeorganizowaliśmy, dzieląc na osobne wątki. Polecamy te okruchy pamięci wszystkim, którzy pamiętają tamte czasy lat 80. i 70., ale nawet bardziej nowym mieszkańcom, którzy chcieliby poznać korzenie swoich okolic.
Wszystkie wpisy pochodzą z roku 2004 i 2005. Swoimi wspomnieniami podzieliły się głównie osoby urodzone w latach 1974-1978. Po każdym fragmencie wspomnień podajemy pseudonim internetowy danego użytkownika.
Marzenia
Kiedyś marzyłam, żeby w okolicy był jakiś sklep z butami, żeby było kino (najbliższa Moskwa i Luna). gonia.pk
A najbliżej było kino "Czajka" na rogu Czerniakowskiej i Chełmskiej. petrokles
Zabawy
Na mojej ulicy była cisza i spokój i mogliśmy sobie grać w zbijaka ;) gonia.pk
W zimie chodziło sie na sanki na "górkę wariatów" Teraz stoi tam osiedle domków jednorodzinnych. gonia.pk
chodziłem do 115 przy forcie, w którym jeszcze długo później stacjonowało wojsko. A w parku naprzeciwko fortu, w fosie łowiliśmy karaski. petrokles
na fosie pływaliśmy na tratwach, urządzając prawdziwe "bitwy morskie", a potem (chodziłem do 115 na drugą zmianę) suszyliśmy się w klasach. A jeden bardzo "męski" koleś miał rajstopy i się wydało... Śmiechu było co niemiara. petrokles
A na tory tramwajowe na Powsińskiej kładło się pięćdziesięciogroszówki by je tramwaj przejechał, potem się szukało tych blaszek. Ale było, kurczę, pięknie. eulalija
To Koleżanka z tych "bogatszych"! Ja kładłem 10 i 20-groszówki, a także jeździłem "na cycku".petrokles
I lodowisko dozorca dla dzieciaków pod blokiem Bonifacego 73 wylewał w takim obniżeniu, na ochraniaczach się tam leciało poślizgać. eulalija
Przy 115 była fosa nad którą się chodziło i pamiętam, że kiedyś jacyś chłopcy robili tam sobie ognisko i wrzucili jakieś opakowanie po dezodorancie czy czymś takim i któremuś oczy i twarz poparzyło. Bardzo mnie to wtedy wystraszyło i zapamiętałam na całe dzieciństwo, że nie wrzuca się takich rzeczy do ognia.
Pamiętam fosę wypełnioną wodą i trzcinami, które służyły nam-dzieciakom wędrującym na religię do św. Bonifacego, jako piszczałki. malin
Sklepy
Na Powsińskiej był tzw sklep kolonialny i można było tam kupić czasem banany albo inne egzotyczne owoce. gonia.pk
Przy kładce był sklep spożywczy, który nie wiedzieć dlaczego moja babcia nazywała "żółtym domem." gonia.pk
Na myśl przychodzi mi jeszcze sklep spożywczy który miał lokalizację tam gdzie obecnie teraz znajduje się ksero <nieopodal kładki>. W miejscu dzisiejszego sklepiku ze zdrową żywnością były buty dla dzieci. veterinario
A ja pamiętam jak 'nocny' na Limanowskiego był jeszcze zapyziały, wstrętny, pełen meneli (palących papierosy w środku!) i przeterminowanego jedzenia, z dwoma ladami (po jednej stronie sprzedawano tylko alko). Ale miał ten PLUS, ze można tam było wchodzić z pieskami:) Tak! Nocny na Limanowskiego był przyjazny pieskom! narysuj.mi.baranka
Jeszcze przypomniałem sobie taki barak przy rogu Powsińskiej i Orężnej, w którym nabijali syfony... mc_iek
Warzywniak na tzw. skwerku na Sadybie, (na tym skwerku często umawiano się po lekcjach na "solówy") obok sklepu spożywczego. Warzywniaka już nie ma, bo przeszkadzał w budowie domu, który teraz tam się znajduje. Po lekcjach często chodziliśmy tam kupować andruty i takie niedobre chipsy, wśród których w torebce zawsze można było znaleźć zatłuszczone zdjęcie z jakimś zespołem lub falsyfikat banknotu dolarowego:) Lagier
Niezły był warzywniak za kładką, u Pyzla na Powsińskiej, w którym kupowało się zagraniczne gumy Donald i inne artykuły spożywcze z zachodu. Obok była cukiernia z rurkami z kremem... Śniłem po nocach, ze dobiorę się do tej maszyny od kremu!!! Lagier
Do Pyzla chodziliśmy z siostra oglądać banany :)) a w chemii kupowaliśmy modne "żarówiaste" sznurowadła. gonia.pk
Po drugiej stronie Powsińskiej w budynku, w którym był zakład fotograficzny (może jeszcze jest?) był sklep z tzw. chemia. To byl dopiero raj, dezodoranty Fa, Limara, 8x4 i pełno zagranicznych kosmetyków i innych "wymyślnych" artykułów. Lagier
Ja pamiętam ten warzywniak "za kładka", na Limanowskiego koło 292, tam była taka oranżada w takich zielonych butelkach z takim fajnym korkiem, mam nadzieje, ze wiecie o co chodzi. lolka11
Warzywniak był nazywany imieniem właścicielki- czyli szło się na oranżadę do Staśki. magentka
No właśnie, do Staśki Konopkowej :-) Oranżada w butelkach na wymianę z porcelanowym kapslem na drucie, cieple lody i Donaldy... staua
w tym warzywniaku była tez oranżada (jak to się pisze?) w proszku;) w takich trójkątnych opakowaniach :) porcelanowy_jasiek
CHEMIA jak najbardziej - kupiłam tam sobie swój pierwszy "POWAŻNY" krem do twarzy. Nie wspomnę o kolczykach czy dezodorantach BACK czy wcześniej wspomnianych 8x4. Kurcze, oni tam praktycznie wszystko mieli. Tak mi się coś majaczy, że tam w późniejszych czasach i "adidasy" były do kupienia :) magentka
jeśli chodzi o te piekielna machine do nadziewania rurek kremem (2 zł sztuka), to byłem tam stałym bywalcem (nie powiem, że klientem) i czasem, od wielkiego dzwonu, dostawałem kubeczek tego kremu "z odzysku" z połamanymi kawałkami rurek... To było to! petrokles
A pamiętacie benzynkę do zapalniczek w takich "kokonach" za 80 gr, którą świetnie rozpalało sie ognisko, albo oblewało dłoń i dla zaimponowania dziewczynom podpalało...Aleśmy byli kozaki niekiepskie... petrokles
Te rurki i pączki na Powsińskiej ... eulalija
Jeszcze jeden zieleniak, na Bonifacego przy Sobieskiego. Tam też była guma balonowa Donald. I pomidory w styczniu. eulalija
A pamiętacie nabijalnię syfonów na Orężnej? Był taki czas, że mieli wodę z sokiem ... Leciało się z dwoma syfonami malutkimi uliczkami, nabijalnia była w czymś co ogólnie można nazwać garażem. eulalija
A sklep warzywny na Powsińskiej z wypchanym kogutem na wystawie? petrokles
Na ul. Powsińskiej, gdzie dzisiaj jest Kredyt Bank, był największy w okolicy sklep spożywczy - pamiętam ten młynek do kawy i zapach mielonej kawy w całym sklepie. m.bialasik
No i oczywiście warzywniak u Staśki, w którym kupowało się gumę "Donald" z kolorowymi historyjkami i wodę sodową, a czasami była też coca-cola. m.bialasik
pamiętam lody na patyku za 2,60 w barze mlecznym w pawilonach (na przeciwko bazarku), którego dawno już nie ma -teraz to nawet nie wiem co tam jest? Był ostatnio sklep meblowy? bar to potem się zamienił w restaurant, gdzie chodziłam z mamą na obiadki - zraz z kasza! pycha. a jeszcze był jeden bar, tam gdzie teraz jest sklep, obok Pizzy Hut, hej, a może to było w zasadzie tam gdzie pizza teraz. a nad dole był tzw. "komercyjny" gdzie mięso było! pamiętacie? anitka.m
ja chodziłam do 278 i na przerwach chodziło się do sklepu spożywczego "koło szkoły" po oranżadę w proszku... ech to były czasy. anitka.m
Wyprawy od Pyzla po gumy do żucia: mambe, gumę balonową w kulkach, donalda, no i na oranżadę w butelkach z korkiem... rubeus
Stanie w kolejkach w mięsnym, obiady w barze (tam gdzie dziś pizza hat..), zakupy w Samie... rubeus
cieszę się, że ktoś wspomniał rurki, zawsze zlizywałam krem spod maszyny, bohemalius
pamiętam oranżadę w butelkach z białym korkiem, bohemalius
Bazarek
Pamiętam jak w miejscu dużego domu w którym mieści się studio florystyczne, biuro podróży itp. była 2 strefa bazarku. Dokładnie nie pamiętam kiedy zniknęła ale było to około 8 lat temu (wypowiedź z 2004 r. – przyp. red.).. veterinario
Pamiętam również że na terenie Best Malla była strefa rolników gdzie można było kupić świeże truskawki, jaja itp. veterinario
A ja pamiętam ulicę Sobieskiego, jaką można dziś zobaczyć w "Nie ma róży bez ognia", obejście rolnika w miejscu dzisiejszego bazarku i miedzę, którą przez teren dzisiejszego Best Molla chodziło sią miedzy łanami żyta od tramwaju jadącego brukowaną kocimi łbami Powsińską... I ganiające zające i kuropatwy. petrokles
Małpi gap
No cóż... Na rogu Powsińskiej i Bonifacego, tu gdzie teraz jest bazar stała chata, obok był kawałek sadu, który potem zdziczał i zamienił się w coś co nazywaliśmy "Małpi Gaj". Pamiętam jak kiedyś tramwaj przejechał kurę, która wyszła sobie podziobać na tory... W miejscu gdzie teraz stoją Stegny były pola, sady i jakieś gospodarstwa... A tabliczka "Koniec świata" stała zaraz za zajezdnią trolejbusową przy rogu Czerniakowskiej i Chełmskiej. mc_iek
Syn właściciela tejże chaty (pamiętasz piwnice, które po jej wyburzeniu zostały?) mieszkał przy Konstancińskiej 7. To po pierwsze. A po drugie, to nie jesteś taki stary, pamiętam to samo (poprawiam sobie właśnie samopoczucie). Stegny, administracyjnie należące wówczas do Sadyby, faktycznie były ugorem nieprzeciętnym, ale Wilanów to też była niekiepska wioska. Pasące się konie, gdzie dziś stoją domy, bezkresne przestrzenie, "zakręt śmierci"... Cóż, tempora mutantur et nos mutamur in illis. petrokles
W piwniczce (bo trudno to nazwać piwnicami), po tej chacie często przesiadywaliśmy z kolegami. mc_iek
W małpim gaju rosło też takie duże, podwójne drzewo, największe tam. Uwielbiałem na nie włazić. Tyle, że raz siedziałem na nim ze dwie godziny, albo i dłużej, bo "elementowi" płci obojga zebrało się na amory, a był tam też jakiś materac. Bałem się zejść i przewiało mnie niekiepsko. petrokles
W te łany żyta kiedyś była wpędzona przez fotoreporterów J. Onassis (była na pogrzebie Radziwiłła). Ale był ubaw, bo potem wskoczyła do tramwaju i nagle tramwaj ruszył :D Kamerzyści i fotografowie, którym uciekła nie zdążyli już wskoczyć za nią. koral10
I buta zgubiła uciekając. petrokles
Budka z piwem
Do szkoły chodziłem Powsińską, przechodząc koło czegoś, co pozostało już tylko w powiedzeniu. Była to najprawdziwsza w świecie BUDKA Z PIWEM - pękata, zielona, pod którą zbieraliśmy kapsle, w które grało się namiętnie zawsze i wszędzie. petrokles
Ta budka z piwem to tragedia ( pełno pijaków). Właścicielka to Mela się nazywała. Stała tam codziennie, z kuflem piwa m.in matka mojego kolegi, który jest teraz aktorem. Codziennie chłopak tą pijaną matkę musiał do domu przyprowadzać i strasznie się wstydził. Dużo pamiętam, a właściwie chyba wszystko. Tego się nie da opisać paroma słowami. koral10
Ale budka była wporzo, bo były tam fajne kapsle w korkiem i blaszką na nim, fakt, że po przyniesieniu do domu jeszcze długo "wanaiły", ale to było to! Wypisywało się nazwiska kolarzy, albo można było zalać całe stearyną, albo włożyć obrazek - np. flagę jakiegoś państwa i zalać cienką warstwą jasnej stearyny... Różniaste były metody. Raz w kilku, w bodaj 2 klasie podstawówki, 115 oczywiście, wypiliśmy tam karmelkowe... to było "pijaństwo"! petrokles
Pętla autobusowa
Pamiętam pierwszą pętlę autobusu 116 i 172 na tyłach ostatniego czteropiętrowca przy Konstancińskiej. mc_iek
Moje, a właściwie mojej Mamy najstarsze wspomnienia to piękne łąki, jeden blok, jeden autobus 140, który miał pętlę na Truskawieckiej i przerażenie : "Boże, gdzie my mieszkamy " ;-)))) part_two
a koło bloku Konstancińska 9 była zajezdnia autobusowa 116:) ami6
Jeziorko Czerniakowskie
pamiętam, że cała Bernardyńska chodziła na sanki na górkę koło Jeziorka, tam gdzie teraz jest ten kompleks dla bogaczy zakichaczy... monik_es
pamiętam iście samobójcze chodzenie po takich murach nad Jeziorkiem, podobno było to dawno dawno temu coś w rodzaju chłodni...nie wnikam, nie wiem... monik_es
Górka wariatów
Górka Wariatów... wydawała się taka wielka! Lagier
A "górka wariatów" była przy mojej ulicy, chodziło się tam na sanki w zimie. Rzeczywiście wydawała sie taaaka ogromna. gonia.pk
Kolejka wilanowska
Wcześniej mieszkałem na Czerniakowie (Gagarina 107 na samym rogu Czerniakowskiej) i jeździłem w tajemnicy przed rodzicami do Wilanowa, żeby na stacji wąskotorówki powskakiwać i powyskakiwać z "pędzących" wagoników... petrokles
Kocie łby
Pierwszym wspomnieniem są właśnie "kocie łby"; jechałam z mamą oglądać nasze nowe mieszkanie i cały czas dopytywałam się dlaczego ta taksówka tak podskakuje. m.bialasik
Ulica Zakręt i adidasy
pamiętam ogromne kałuże na ulicy zakręt, zbieranie kasztanów na skwerku przy jodłowej, zabawy w ruinach domu, który do niedawna jeszcze był w tym miejscu, gdzie teraz postawili ten snobistyczny klubik dla bogaczy, oczywiście pierwsze jazdy na koniu w Hubertusie (czy tez hubercie) ami6
Z nowszej historii, to kiedyś na drutach telefonicznych, właśnie przy ulicy Zakręt wisiała para adidasów. Wisiała tak sobie kilka lat, i wszyscy się zastanawiali czyje to. A ja wiedziałam! Wrzucił je tam kolega mojego brata. Dyndały tak sobie, dyndały, wrosły w krajobraz, aż się je przestało zauważać. tylko ktoś obcy jak szedł to mówił: o, buty wiszą. Aż pewnego dnia zniknęły. Podejrzewam, że sznurówki sparciały. I tak były to jakieś megasznurówki, że wytrzymały parę lat... :-) ami6
o mamo, faktycznie! też pamiętam te adidasy:] trochę tam wisiały, to fakt, aż się z koleżanką przyzwyczaiłyśmy, że któregoś dnia, jak wracałyśmy i już ich nie było, to nam się żal zrobiło;] monik_es