Jeziorko Czerniakowskie od lat przyciągało osoby nadużywające alkoholu. Na tamtejszej plaży notorycznie dochodziło do rękoczynów, stosowania wulgarnego języka, zataczania się. Co roku notowano też utonięcia osób będących pod wpływem alkoholu. Przełom nastąpił rok temu. Po kilku nieudanych próbach rozwiązania problemu, lokalni społecznicy z Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba namówili miejskich radnych do wprowadzenia precedensu. Odszukali martwy dotąd zapis w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i wykorzystali go do wprowadzenia czasowej prohibicji na plaży Jeziorka. Przepis obowiązywał tylko na czas sezonu letniego.
Dziś do Rady Warszawy trafił wniosek o ponowne wprowadzenie zakazu spożywania alkoholu, ale tym razem na stałe i na całym obszarze rezerwatu.
Mandaty skutecznie odstraszyły pijanych
– Zdaję sobie sprawę, że wprowadzenie prohibicji w dzisiejszych czasach może budzić kontrowersje – mówi Jerzy Piasecki, prezes Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba. – Zdecydowaliśmy się jednak pójść pod prąd, bo bardziej tradycyjne pomysły, które zgłaszaliśmy wcześniej, okazały się za drogie w realizacji i nie uzyskały wsparcia miejskich służb porządkowych. Tak było najpierw z pomysłem ustawienia przy plaży mobilnego komisariatu w formie kontenera na kołach, a potem z instalacją monitoringu. Czasowy zakaz spożywania alkoholu okazał się znacznie skuteczniejszy, bo dał wreszcie policji i straży miejskiej podstawę prawną do wystawiania mandatów – dodaje Piasecki.
Statystyki potwierdzają lawinowy wzrost liczby mandatów i pouczeń. – Jak poinformował Jerzy Janicki, naczelnik II oddziału terenowego straży miejskiej, między czerwcem i wrześniem ubiegłego roku, czyli w czasie obowiązywania zakazu na plaży Jeziorka Czerniakowskiego, Straż Miejska interweniowała nad Jeziorkiem 51 razy - nałożyła 27 mandatów i udzieliła 24 upomnień za spożywanie alkoholu lub usiłowanie spożywania alkoholu w miejscu zakazanym. Dla porównania, w analogicznym okresie 2015 roku taka interwencja była tylko jedna. Policja z kolei wystawiła w lecie 2016 roku 5 mandatów karnych, podczas gdy rok wcześniej nie wystawiła ani jednego.
Mieszkańcy potwierdzają poprawę
Częste wizyty miejskich służb i ich mandatowy urobek przełożyły się na odczuwalną poprawę bezpieczeństwa. - Odczułam wyraźną różnicę w sferze bezpieczeństwa, jaką dał ów zakaz – mówi pani Patrycja, mieszkająca przy rezerwacie. - Zniknęły grupy, które tylko w celu libacji odwiedzały plażę, młodzież dotychczas afiszująca się z alkoholem, czując się zupełnie bezkarnie, również nieznacznie zmieniła swoje zachowanie. Obecność policji i straży była widoczna - nie tylko jako samochód zaparkowany gotowy do interwencji, ale też jako parol spacerujący wokół wypoczywających ludzi – podsumowuje mieszkanka Sadyby.
Z większym dystansem patrzy na efekty prohibicji pan Maciej z ulicy Jeziornej. - Sądząc po śmieciach, jakie widzę podczas porannych spacerów, to alkohol jest i tak spożywany pomimo zakazu picia. - Jeżeli już piją, to robią to dyskretniej i w mniejszych ilościach oraz nie rozrzucają wokół siebie butelek i puszek - pryznaje jednak Sadybianin.
Mieszkający nieopodal Jeziorka Czerniakowskiego pan Janusz potwierdza pozytywne efekty zakazu, ale sygnalizuje pojawienie się nowego problemu. – Im dalej od plaży, tym było gorzej – ocenia poprzedni sezon. – Były stale takie miejsca (na przykład północno-wschodnia część brzegów) i takie grupy, które najlepiej było obchodzić z daleka. Chyba że ktoś gustuje w byciu co najmniej zruganym, o ile nie gorzej – komentuje pan Janusz.
Obserwacje sąsiada potwierdza pani Zofia z Koronowskiej. – Zdarzało się, że (osoby pijane idące z powrotem od plaży na przystanek – przy. red.) padały z powodu upojenia w trawie przy posesjach na tyłach domków znajdujących się przy ulicy Koronowskiej - wspomina pani Zofia.
Podobnego zdania jest pochodzący z górnego Mokotowa Przemek Pasek z Fundacji Ja Wisła, który od dwóch lat realizuje na tym terenie projekt budżetu partycypacyjnego „Ścieżka dla Jeziorka Czerniakowskiego”. – Jednym z największych problemów, z jakim musieliśmy się zmierzyć było nagminne picie alkoholu przez użytkowników terenu i wynikające z tego negatywne skutki dla fauny i flory rezerwatu – twierdzi Pasek. Szacuje, że butelki, puszki i inne odpady pozostawiane przez osoby pijące alkohol stanowiły około 75% wszystkich śmieci rozproszonych w trzcinowiskach, zaroślach i łąkach, które Fundacja Ja Wisła musiała corocznie usuwać. – To szacunkowo kilkanaście ton butelek po alkoholu rocznie! – grzmi prezes fundacji.
Jerzy Piasecki z Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba cieszy się z pozytywnego odbioru zakazu wśród sąsiadów rezerwatu. - Z rozmów z bywalcami plaży lub mieszkańcami ulicy Jeziornej wynika, że patrole Straży Miejskiej bywały bardzo często - nawet 2 razy dziennie, a mieszkańcy czuli się bezpieczniej. To nas cieszy. Niepokoi natomiast przeniesienie się problemu na okoliczne tereny – dodaje.
Kolejny precedens wisi w powietrzu
Aby utrwalić już osiągnięte efekty i zapobiec rozlewaniu się zjawiska, Towarzystwo poszło w tym roku o krok dalej. Po uzyskaniu oficjalnego stanowiska Rady Dzielnicy Mokotów w połowie marca, społecznicy z Sadyby wystąpili właśnie do Rady Warszawy o wprowadzenie nowego zakazu. Tym razem nie na jeden sezon letni, jak poprzednio, i nie na kilka lat, jak chce Rada Dzielnicy Mokotów (ta postuluje wprowadzenie corocznego zakazy od 1 maja do 30 września w latach 2017-2026). W apelu do Rady Warszawy stowarzyszenie domaga się zakazu stałego, bezterminowego.
Wniosek Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba zawiera jeszcze jedną nowość. Społecznicy z Sadyby chcą, by rozszerzyć zasięg geograficzny zakazu o cały teren rezerwatu przyrody.
- Rezerwat Przyrody Jeziorko Czerniakowskie należy traktować jako jednolitą całość – czytamy we wniosku stowarzyszenia. - Ograniczenie zakazu wyłącznie do niewielkiego terenu samej plaży, tylko częściowo chroni prawo mieszkańców do bezpiecznego i kulturalnego korzystania z pozytywnych wartości rezerwatu, a samego rezerwatu nie obroni przed dewastacją i zaśmiecaniem – dowodzą autorzy pisma. - Bez tego zakazu Jeziorko i okalający je teren stanie się szybko i na nowo "super" atrakcyjny dla zorganizowanych grup nadużywających alkohol. To oni, odstraszając pozostałych użytkowników, zwłaszcza rodziny z dziećmi, będą beneficjentami włożonego przez nas i naszą dzielnicę wysiłku w uporządkowanie brzegów Jeziorka z kilkudziesięciu ton śmieci oraz stworzenie i utrzymywanie unikalnej ścieżki edukacyjnej wokół Jeziorka Czerniakowskiego (jedynej w Warszawie) – piszą działacze Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba.
Co na to mieszkańcy?
Wniosek stowarzyszenia spotkał się z pozytywnym odzewem mieszkańców. - Z całym przekonaniem popieramy wprowadzenie stałego zakazu spożywania alkoholu nad Jeziorkiem Czerniakowskim oraz dalszymi jego okolicami – pisze w opinii do Rady Warszawy pani Barbara z mężem, mieszkający przy Jodłowej. - Przemawiają za tym wszystkie argumenty dotyczące bezpieczeństwa, ochrony środowiska oraz zachowania czystości na tym terenie - wskazuje mieszkanka Sadyby. - Zakaz picia alkoholu i jego konsekwentne egzekwowanie jest jedynym rozwiązaniem - apeluje pani Zofia z Koronowskiej.
Uszanowania prawa większości mieszkańców, jak to nazywa, tych „nie nadużywających” oraz prawa rezerwatu przyrody Jeziorko Czerniakowskie, domaga się były wieloletni prezes Towarzystwa, Janusz Białasik. – Taki zakaz (stały, na całym terytorium rezerwatu – przyp. red.) będzie stawiany za dobry przykład w całej Polsce, a Rada będzie szanowana za odwagę i dalekowzroczność – zachęca stołecznych radnych.
Najbardziej dosadnie brzmi opinia pani Patrycji z okolic Jeziorka. - Pracujmy dalej nad zmianą, czyli nad stworzeniem "atmosfery kurortu", bo jest coraz bezpieczniej i czyściej. Niech zniknie bezpowrotnie opinia "żulerskiej sadybiańskiej plaży" - mówi.
Jeśli wniosek mieszkańców Sadyby zostanie przyjęty przez Radę Warszawy, będziemy mieli do czynienia z kolejnym precedensem na skalę całego kraju. Termin wprowadzenia nowego zakazu w życie nie jest jeszcze znany. Autorzy apelu liczą jednak na to, że stołeczni radni rozpatrzą uchwałę w dwóch komisjach i wprowadzą ją pod obrady Rady Warszawy już na najbliższej sesji 6 kwietnia. Jeśli tak się nie stanie, na zebranie się Rady i podjęcie stosownej uchwały trzeba będzie poczekać aż do 25 maja.