Miał ponad 40 wystaw indywidualnych (w tym 3 w Zachęcie), a jego obrazy znajdują się w muzeach i zbiorach prywatnych we Francji, Włoszech, Belgii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie, Japonii i Australii. Z oficjalnych życiorysów znalezionych w Internecie wiadomo też, że całe życie był związany z warszawską Akademią Sztuk Pięknych, w której wykładał jako profesor rysunku na wydziale grafiki w latach 1950 – 1984.
Stanisław Żółtowski (1914-2004) doczeka się w czwartek pierwszej swojej wystawy na Sadybie. Na tym warszawskim osiedlu mieszkał przez 40 lat wraz z żoną – malarką, Anną Wieczorek-Żółtowską (1937-2016) i córką, Yvette. I to właśnie córka postanowiła pokazać jego dzieła. - Wybrałam obrazy, wśród których się wychowałam – abstrakcyjne kompozycje z lat 70. i 80. Patrzyłam na nie codziennie przez całe lata – mówi Yvette Żótkowska-Darska.
Choć sama zajmuje się zawodowo pisaniem (wydała książki, które zostały przetłumaczone na kilkanaście języków i rozeszły się w łącznym nakładzie ponad pół miliona egzemplarzy), córka dość plastycznie podsumowuje główne wątki w twórczości ojca: - Tata był malarzem totalnym, magiem koloru i czarodziejem emocji. Miał niesamowitą wyobraźnię i wprost niewiarygodną siłą ekspresji. Z początku tworzył postimpresjonistyczne pejzaże, akty i martwe natury w stylu swoich przedwojennych profesorów. Z czasem odszedł od dawnych mistrzów na rzecz własnego stylu – pełnych rozmachu i metafor kosmicznych abstrakcji.
Wernisaż zapowiada się na dość emocjonalne doświadczenie. - Szykuje się bardzo osobisty show – przyznaje organizatorka wystawy. W swoim wpisie na profilu społecznościowym Yvette Żótkowska-Darska daje tego przedsmak. - Człowiekiem łatwym nie był, mężem i ojcem tym bardziej nie, ale obrazy to mój Tata malował piękne (…). – pisze o artyście. I dalej: - Te, które widzicie tutaj, Tata namalował w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia. Wszystkie wisiały u nas w salonie na Bernardyńskiej na Sadybie (poza tym z plakatu i katalogu), więc tworzą taką moją domową mini-kolekcję. Było ich w saloniku więcej, bo Tata się nie patyczkował i, jak na klasycznego narcyza przystało, pierdyknął ich w tym saloniku od razu… 10. Wisiały jeden koło drugiego na trzech ścianach! A małe nie są, co widać chociażby po proporcji obraz vs mała ja.
Wernisaż malarstwa Stanisława Żółtowskiego odbędzie się w czwartek, 24 listopada, od 19.00 w restauracji Szklarnia przy Zakręt 8 na starej Sadybie. Wstęp wolny.