W połowie czerwca 2013 roku Rada Warszawy nadała zieleńcowi przy Powsińskiej nazwę Skwer Ormiański. Kiedy o planach stołecznych radnych i polityków PO dowiedzieli się mieszkańcy starej Sadyby, omal nie doszło do dyplomatycznego skandalu. Sadybianie byli oburzeni na brak konsultacji nazwy z lokalną społecznością, ale ostatecznie postanowili powstrzymać się przed protestami. Zaplanowana na 23 czerwca 2013 uroczystość otwarcia Skweru Ormiańskiego z udziałem prezydenta Armenii Serż Sarkisjan i prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz doszła do skutku.
Na facebookowym profilu portalu Sadyba24.pl zagotowało się od nieprzychylnych komentarzy mieszkańców. Nie obyło się bez aktów nieposłuszeństwa – z przemianowanego skweru szybko zniknęły wszystkie tabliczki z nową nazwą.
Dziś tabliczki są ponownie na swoim miejscu. A nieprzychylne komentarze ucichły. Czy to znaczy, że Sadybianie zaakceptowali nowy twór?
O nas bez nas
Jerzy Piasecki, prezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Miasto Ogród Sadyba, które dyplomatycznymi kanałami próbowało nie dopuścić do nadania nowej nazwy skwerowi, niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. - Faktycznie, było nam przykro, kiedy zostaliśmy pominięci w konsultowaniu nazwy tak dużej części osiedla. Bardziej jednak bolała nas stracona szansa nawiązania w tej nazwie do dziedzictwa miasta ogrodu i budowania na tej podstawie nowej tożsamości osiedla – mówi.
W zamian za odstąpienie od protestów, władze dzielnicy obiecały Towarzystwu pomoc w stworzeniu infrastruktury dla działań kulturalnych, która ożywiłaby zieleniec. Jak napisała Gazeta Wyborcza w relacji z uroczystości na Skwerze Ormiańskim, „(burmistrz Mokotowa Bogdan Olesiński) "Gazecie" obiecał, że zrobi wszystko, by zagospodarować skwer tak jak chciałoby tego Towarzystwo. - Lepsza jest praca konstruktywna niż wzajemne uszczypliwości - stwierdził.”
Niestety, z obietnicy nic nie wyszło. - Park przy szkole podstawowej 115 miał duży potencjał i chcieliśmy, aby był lepiej wykorzystany do animowania społeczności lokalnej. Mieliśmy pomysł, aby uruchomić tam muszlę koncertową – wspomina Jerzy Piasecki. - Jak później się okazało, infrastruktura, którą trzeba by tam stworzyć – sam budynek ale i przyłącza mediów – była bardzo droga i niewspółmierna do stopnia wykorzystania tego miejsca. Muszla byłaby bowiem wykorzystywana na lokalne potrzeby kulturalne raz lub dwa razy w miesiącu – tłumaczy obecny prezes Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba. - Zabrakło też gospodarza, który opiekowałby się taką muszlą przez cały rok, ponosząc bieżące koszty jej utrzymania – dodaje.
Ziemia niczyja
Infrastruktura do działań kulturalnych nie powstała. W parku nie zmieniło się zatem nic oprócz nowej nazwy, kilku tabliczek z nazwą i kamiennego krzyża zwanego chaczkarem. Z trzech form upamiętnienia Ormian, społeczność ormiańska najbardziej ceni sobie tą trzecią. - Ważniejszy od samej nazwy Skweru jest dla nas stojący w nim chaczkar – kamienny krzyż nagrobny z ornamentami – twierdzi Jan Abgarowicz, prezes Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich. I zaraz wyjaśnia jego znaczenie: - To jedyny chaczkar w Warszawie. Nie pełni funkcji religijnej. Chaczkar jest odpowiednikiem polskiej kapliczki przydrożnej, która była i jest stawiana w szczególnym miejscu dla lokalnej społeczności. To dla Ormian symbol i pamiątka, a nie miejsce kultu.
Co symbolizuje i upamiętnia krzyż na Sadybie? Jan Abgarowicz: Ormiański krzyż stawiany jest dla upamiętnienia jakichś wydarzeń, najczęściej w ich rocznicę. Ten na Sadybie powstał z okazji przypadającego w ubiegłym roku 100-lecia słynnej rzezi Ormian zamieszkałych w Turcji. Jego ustawienie w tym miejscu przypadło na kilka lat przed tym terminem i wiązało się z wizytą w Warszawie Prezydenta Armenii.
Znaczenie krzyża podkreśla też ambasador Armenii w Polsce, Edgar Ghazaryan. Widzi w nim nie tylko pamiątkę ludobójstwa. - Chaczkar symbolizuje również polsko-ormiańskie chrześcijańskie odniesienie – mówi ambasador.
Przedstawiciel Armenii podkreśla, że chaczkar ma również znaczenie praktyczne. - Każdego roku 24 kwietnia, który jest symbolicznym dniem ludobójstwa Ormian, przy chaczkarze zbierają się Ormianie z różnych miast Polski, organizuje się uroczystości duchowo religijne i żałobne – mówi. Wspomina też, że w ubiegłym roku, kiedy obchodzono setną rocznicę ludobójstwa Ormian, przy Chaczkarze zebrali się zarówno Ormianie, jak i przedstawiciele polskich władz. Wśród zaproszonych gości byli m.in. marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński oraz przedstawiciele Korpusu Dyplomatycznego.
Ambasador Ghazaryan wskazuje na jeszcze jedno doroczne wydarzenie społeczności ormiańskiej, które odbywa się na Skwerze Ormiańskim na Sadybie. - Każdego roku 7 grudnia poświęcony jest pamięci ofiar trzęsienia ziemi, które miało miejsce w 1988 roku – mówi. - Przy chaczkarze są organizowane również spotkania o charakterze religijnym – dodaje.
Choć ambasador wymienia dwie okazje, kiedy Ormianie zbierają się co roku na Sadybie, jeden z przedstawicieli ormiańskiej społeczności przyznaje nieoficjalnie, że na tych wydarzeniach aktywność Ormian w tym miejscu się kończy. – Na Skwerze Ormiańskim nie odbywają się cykliczne wydarzenia związane z Armenią. To w zasadzie nie byłby zły pomysł, aby wykorzystać Skwer do zaanimowania naszej społeczności – dorzuca.
Oficjalne uroczystości czy integracja? Dwie wizje przyszłości
Ambasador Armenii ma już w planach kolejne wydarzenia na Skwerze Ormiańskim. - Rok 2017 będzie rokiem jubileuszu 25-lat współpracy dyplomatycznej między Polską a Armenią i 650-lat utworzenia Diaspory Ormiańskiej w Polsce. W związku z tak istotnymi jubileuszami są w planie różne uroczystości przy chaczkarze – zapowiada.
Zupełnie inną wizję aktywności w parku przy Powsińskiej ma prezes Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba. – Rozumiemy, że posiadanie takiego symbolicznego miejsca jest ważne dla społeczności ormiańskiej. Ale dla nas, mieszkańców starej Sadyby, również – deklaruje Piasecki. Proponuje wyjście poza oficjalne uroczystości i zorganizowanie wspólnych wydarzeń integracyjnych. - Dobrze by było, aby obie te społeczności żyły ze sobą w zgodzie i współpracowały – mówi. - Na przykład współorganizując jakieś wydarzenia istotne dla obu grup. Być może wspólnym mianownikiem mogłaby być kuchnia obu kultur, poznawanie siebie nawzajem od strony kulinarnej?
W rozmowie z Sadyba24.pl prezes Towarzystwa stwierdza z żalem, że dziś współpracy między obu społecznościami nie ma. - Nie wiemy nawet, czy i jak ten teren jest wykorzystywany przez społeczność ormiańską. Nie ma przepływu informacji – podkreśla.