Dwie ikony gastronomii na warszawskiej Sadybie – NABOku i Zegarmistrzowska - dały wreszcie za wygraną. Nie dały rady dłużej prowadzić biznesu w dotychczasowej formule, w warunkach lockdownu i minimalnych wpływów.
Ofiary lockdownu
Pierwsze swoją decyzję ogłosiło publicznie skandynawskie bistro NABOku. W dniu Bożego Narodzenia na Facebooku restauracji pojawiło się zdjęcie obecnych i nowych właścicieli wraz z informacją o przekazaniu sterów w nowe ręce. – Dobił nas drugi lockdown. Przychody z zamówień na wynos nie pokrywały nawet pensji personelu. Nie mówiąc już o zwrocie kosztów składników czy spłacie niedawnego remontu – mówi portalowi Sadyba24.pl współwłaścicielka lokalu, Urszula Eriksen. – Byliśmy gotowi walczyć dalej, ale w międzyczasie doszła jeszcze potrzeba skupienia się na planowanym przeszczepie dla naszej córki. Nie mogliśmy mieć otwartych dwóch wymagających frontów jednocześnie – tłumaczy restauratorka. – Niestety, pomoc Państwa dla takich firm jak nasza nie istnieje. Miała być rezygnacja z wpłat na ZUS, ale na zapowiedziach się skończyło – dodaje.
Kłopoty finansowe dobiły także drugą znaną na Sadybie restaurację – Zegarmistrzowską. – Prowadząc działalność na wynos dokładamy więcej niż kiedy płacimy ludziom za siedzenie w domu – mówi współwłaściciel, Maciej Wojas. Choć publicznie o swojej decyzji jeszcze nie poinformowali, właściciele lokalu już kilka dni temu przeszli od pomysłu do realizacji. – Lodówki są puste, spiżarnia też. Od 1 stycznia kuchnia jest zamknięta do odwołania – informuje Wojas.
Nie wszystko stracone
Choć oba lokale przechodzą rewolucyjne zmiany, żaden z nich nie znika definitywnie z kulinarnej mapy Sadyby. – Lokal zajmowany dotąd przez NABOku nie znika z rynku. Będzie dalej działać, ale już pod nowymi właścicielami – wyjaśnia nam Urszula Eriksen. – To dobrze znane na Sadybie osoby, ze społecznym zacięciem, kulinarnym doświadczeniem i mnóstwem nowych pomysłów i energii. Nie mamy więc z mężem wątpliwości, że nasze dziecko oddajemy w dobre ręce – uspokaja. – Co dla nas równie ważne, wraz z lokalem pozostanie nasz wspaniały zespół – podkreśla Eriksen.
Restauracja z tradycyjną polską kuchnią, Zegarmistrzowska, też nie znika, ale chwilowo ma na siebie inny pomysł. – Zdecydowaliśmy się zamknąć część gastronomiczną do odwołania. Wrócimy do tego jak nas otworzą w takim formacie, że znowu będzie można normalnie pracować. Tymczasem kontynuujemy naszą drugą pasję – zegarmistrzostwo. Normalnie – z przerwą na ferie - działa nasza pracownia, podobnie boutique. Do tego całkiem niedawno uruchomiliśmy nasz sklep internetowy z zegarkami – mówi Maciej Wojas.
Odchodzą pionierzy
Obie restauracje, które dotknęła epidemia, są silnie zżyte z lokalną społecznością. Uczestniczą w lokalnych akcjach społecznych, organizują własne wydarzenia kulturalne. Jedna z nich – NABOku, wcześniej działająca pod nazwą NABO – była dodatkowo pionierem gastronomii na Sadybie. Osiem lat temu Urszula i Steffen Eriksonowie otworzyli pierwszą aktywną społecznie restaurację ze zmiennym menu w środku zaspanego willowego osiedla.
Rezygnacja dotychczasowych właścicieli NABOku odbiła się więc szerokim echem w mediach społecznościowych. - Bardzo dziękujemy za te wspólne 8 lat śniadań, kawy, walentynkowych pląsów, szydelkowania, spotkań literackich, koncertów, wernisaży... Stworzyliście cudowne, wyjątkowe miejsce – skomentowała wiadomość o zmianach Aleksandra Karkowska. - Dziękuję za te piękne spotkania, za wysmakowaną kuchnię, za gościnność dla naszego Sadyba Śpiewa – dodała Magda Szumowska. Gosia Przykucharska podsumowała na pozytywnej nucie: - Najważniejsze, że NABO zostaje w rodzinie, sadybiańskiej rodzinie.