Iga Świątek jest dziś na ustach całego świata. Ponownie wygrała jeden z czterech najważniejszych na świecie turniejów, Rolland Garros w Paryżu. Zajmuje pierwsze miejsce w rankingu zawodowych tenisistek z dużą przewagą nad konkurentkami. Znajduje się też o krok od przebicia legendarnej Venus Williams i ustanowienia rekordu najdłuższej serii zwycięskich meczów rangi WTA w 21. wieku.
Na drodze życiowej przyszłej gwiazdy wielokrotnie stawała warszawska Sadyba. Opisywaliśmy już wcześniej, jak Iga Świątek chodziła do pobliskiej szkoły podstawowej, jak w pobliskim centrum handlowym umawiała się z koleżankami na kawę, jak do dziś wspomina zieloną, spokojną Sadybę jako jedno z niewielu ulubionych miejsc w Warszawie (https://sadyba24.pl/template-features/item/2732-iga-swiatek-o-sadybie-jest-spokojniej-zielono-tam-umawiam-sie-z-kolezankami).
Niedawno odkryliśmy, że związki Igi Świątek dotyczą również jej podstawowego zajęcia – tenisa. I nie chodzi tu o klub sportowy Sinnet przy Jeziorku Czerniakowskim, który w grudniu 2021 roku wynajęła na główną bazę przygotowań do nowego sezonu. Tu po raz pierwszy pracowała ze swoim nowym trenerem, Tomaszem Wiktorowskim, który przekonał ją do bardziej agresywnego stylu gry.
Iga Świątek była w ubiegłym roku widywana w okolicach klubu tenisowego Wars przy Zacisznej, na którym grywał niegdyś m.in. były prezydent Polski, Aleksander Kwaśniewski. Okazuje się, że najlepsza polska tenisistka również na Sadybie trenowała.
Pierwsze spotkanie z Igą (18 kwietnia 2019)
Jeden z lokalnych tenisistów-amatorów opowiedział nam anegdotę o tym, jak spotkał się na sadybiańskim korcie z Igą Świątek. - To było zaraz po tym, jak Iga doszła do pierwszego finału w dużym turnieju WTA w Austrii – mówi Andrzej Krajewski. – Przegrała ten finał, ale to było duże osiągnięcie, o którym się mówiło – wspomina.
- Rano około 8-ej przyszedłem na kort Delty przy Jeziornej i zobaczyłem, że przyszła tam też Iga. Razem z nią zjawiła się Klaudia Ignaciak i o ile pamiętam dodatkowo albo Alicja Rosolska, albo jej partnerka deblowa, Maja Chwalińska. Korty Legii były wtedy zamknięte, bo po zimie demontowali balony. Dla Igi był to akurat czas przygotowań do turniejów, więc potrzebowała na szybko znaleźć alternatywę. Dlaczego wybrała lokalny kort na Sadybie? Bo był dostępny od ręki. Pogoda była znakomita, a korty na Delcie nie były przykryte balonem, więc można było na nich grać od razu.
Tuż przed grą pogratulowałem Idze zajęcia drugiego miejsca w turnieju. Spytałem też, czy możemy sobie zrobić wspólne zdjęcie. Potem, po zrobieniu selfie, graliśmy obok siebie, kort w kort. Kiedy zaczynałem przegrywać, na jej kort wpadła piłka i żartobliwie rzuciłem w jej stronę, że potrzebuję pomocy. Od razu ruszyła w moim kierunku, wykonując gest jakby chciała ze mną grać. Nie było dalszego ciągu, ale mimo wszystko było to bardzo miłe, a Iga bardzo sympatyczna – kończy opowieść pan Andrzej.
Po niespodziewanym spotkaniu ze wschodzącą gwiazdą tenisa pozostało wspólne zdjęcie (widoczne po lewej stronie, na ilustracji do artykułu). I data, zapisana w komórce – 18 kwietnia 2019.
Aby docenić rangę tego wydarzenia i lepiej zrozumieć okoliczności historii sięgnęliśmy do archiwum rozgrywek WTA. Okazuje się, że faktycznie 4 dni wcześniej, 14 kwietnia 2019, Iga Świątek zagrała swój pierwszy finał w seniorskim turnieju WTA. Tyle że nie w Austrii, a w Lugano w Szwajcarii. Rozgrywki o nazwie Samsung Open pozwoliły Idze zgarnąć 180 punktów do rankingu (zwyciężczyni zdobyła 250) i nagrodę w wysokości 21.400 dolarów. Jako 115. zawodniczka w rankingu Świątek po raz pierwszy nie musiała brać udziału w eliminacjach w imprezie WTA. W drodze do finału pokonała cztery rywalki, w tym trzy znacznie wyżej notowanej od niej, włącznie z wówczas 46. na liście WTA Słowaczką Viktorią Kutuzovą.
Turniej w Szwajcarii był dla Igi Świątek pierwszym finałem dużej imprezy seniorskiej, ale trzeba pamiętać, że Iga dała się poznać światu już rok wcześniej. W 2018 roku triumfowała w juniorskich turniejach wielkoszlemowych: w grze pojedynczej na Wimbledonie, i w grze podwójnej dziewcząt we French Open. Z kolei w 2017 była dodatkowo finalistką juniorskiego Australian Open w grze podwójnej z Mają Chwalińską. Iga już wtedy była więc znana w świecie. I właśnie co miała za sobą udział w najważniejszych na świecie imprezach dla zawodowców, w tym w Australian Open, turniejach w Miami i Indian Wells.
Podsumowując, na osiedlowych kortach na Sadybie zjawiła się więc 115. zawodniczka świata, która grywała już ze znanymi gwiazdami światowego tenisa i występowała w najważniejszych turniejach. Jej talent rozbłysnął niedługo potem. Zaledwie cztery miesiące później, w sierpniu 2019, miała już wśród pokonanych przez siebie tenisistek takie obecne tuzy jak Tunezyjka Ons Jabeur, Amerykanka Shelby Rogers, czy Dunka Caroline Wozniacki (ówczesny nr 18 w światowym rankingu). W październiku 2020 Iga Świątek wygrała wielkoszlemowy turniej Roland Garros.
Drugie spotkanie z Igą (16 czerwca 2017)
Sympatyczne wspomnienie ze spotkania z Igą Świątek ma też inny mieszkaniec Sadyby, Marek Niewiadomski. Od 2002 roku, a więc już 20 lat, grywa on amatorsko w tenisa na kortach klubu Wars przy Jodłowej. To w prostej linii zaledwie 200 metrów od kortów Delty Warszawa przy Jeziornej. Wspomnienie pana Marka nie wiąże się jednak z żadnym z tych dwóch miejsc, lecz z Warszawianką.
- Byłem na turnieju Business Cup na Warszawiance w 2017 roku. Iga dopiero zaczynała wtedy swoją przygodę z tenisem. Wiedziałem kim jest, obserwowałem ją jak grała i trenowała na kortach Legii i Warszawianki. Wszyscy wiedzieli, że rośnie nam utalentowana zawodniczka, choć jeszcze nie potwierdzała tego wynikami w poważnych turniejach. Nawet kupowaliśmy wtedy cegiełki na jej karierę.
Obserwowałem mecz kolegów i zobaczyłem kątem oka, że wchodzi na Warszawiankę Iga. Podszedłem do niej i powiedziałem: - Cześć Iga. Czy mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie? Odpowiedziała na to: - Nie mogę teraz. I sobie poszła. Pomyślałem sobie, że i oto rośnie nam następna gwiazda. Nasłuchałem się wcześniej historii o tym, jak to trzeba schodzić z kortu, kiedy przychodzi gwiazda. Igi zachowanie pasowało mi do tego schematu.
Nie minęło jednak 15 minut, jak Iga wyłowiła mnie z grupy znajomych, w której stałem, podeszła do mnie i powiedziała: - Już jestem. Teraz mogę.
Byłem mile zaskoczony. Nie dość, że pamiętała moją twarz, to jeszcze wyłowiła mnie z grupy. Czułem się doceniony. To było dokładnie 16 czerwca 2018 roku. Opowiadam to wszystkim znajomym, bo to miłe wspomnienie. Ale już później kontaktów z Igą nie miałem, choć nadal aktywnie uczestniczę w turniejach tenisowych dla amatorów. Właśnie jadę na mistrzostwa architektów, bo poza tenisem jestem właśnie architektem.
Tyle wspomnień. I znów, słowo kontekstu. Dlaczego mieszkaniec Sadyby mógł czuć się zaskoczony sympatyczną postawą Igi Światek? Jeśli przenieść się w czasie do czerwca 2017 roku, zobaczymy, że już wtedy miała na koncie wygrane w trzech zagranicznych turniejach rangi ITF.
Zaczęła swoje sukcesy od wygranej w Sztokholmie 30 października 2016 roku. Przystąpiła do tamtejszych rozgrywek jako kwalifikantka, aby w drodze do zwycięstwa pokonać w sumie 8 zawodniczek. Za tryumf w turnieju zgarnęła 12 punktów do rankingu i pierwsze poważne pieniądze (dokładnie 1568 dolarów, co dziś wydaje się śmieszne – dla porównania nagroda za zwycięstwo w turnieju Rolland Garros 2022 w czerwcu 2022 wyniosła 2,4 mln dolarów.) Od tego czasu Świątek jeździła już regularnie na podobne zawody za granicę.
W kolejnych miesiącach przyszły zwycięstwa w turniejach rangi ITF we Włoszech i na Węgrzech. Rozgrywki nie oferowały dużych pieniędzy (średnio od 10 do 15 tysięcy dolarów do podziału między graczy, z czego Iga Świątek zarabiała zwykle od 200 do 2200 dolarów za turniej). Zwycięstwa dawały natomiast Świątek szybki awans w rankingu. W listopadzie 2016 roku była 835, w maju 2017 – 700, a na 3 dni przed opisywanym zdarzeniem na Warszawiance, w czerwcu 2017 – 611.
W czerwcu 2017 roku Świątek była więc już postrzegana jako wschodząca polska gwiazda z pierwszymi sukcesami na międzynarodowej arenie. Mogła gwiazdorzyć, a jednak tego nie robiła. Pamiątkę z tego wydarzenia widać w dolnym rogu zdjęcia.