Jeśli pogoda nie przeszkodzi, w poniedziałek, 14 lipca, tramwajarze otworzą nitkę al. Sobieskiego w stronę Wilanowa. Tym samym ta arteria będzie przejezdna w obu kierunkach, po dwa pasy na każdej jezdni. Prace wykończeniowe na jezdni z Wilanowa w kierunku centrum potrwają do końca lata.
O środowisku decydują nie tylko prezydenci państw, podpisując traktaty, ale także każdy z nas, każdego dnia dokonując lepszych lub gorszych wyborów. Prowadząca seminaria nad Jeziorkiem Czerniakowskim chce pokazać, jak dokonywać tych lepszych wyborów na co dzień.
Dokładnie tego dnia, 10 lipca, ponad 50 lat temu, w 1973 roku, Jadwiga Strzałecka otrzymała pośmiernie tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. W czasie wojny, z narażeniem życia, wraz z mężem Januszem prowadziła na Sadybie sierociniec dla dzieci, wypełniony w połowie dziećmi żydowskimi. Sadybianie wiedzieli, ale zachowali tę wiedzę dla siebie.
Wykład i wystawa o znanym-nieznanym zegarze odbędą się w kawiarni Zegarmistrzowska na Sadybie.
Do której publicznej podstawówki posłać dziecko ze starej Sadyby? Trzy szkoły niewiele ustępują tym drogim, niepublicznym.
Patrol strażników miejskich tym razem nie skończył się upomnieniem lub mandatem. Strażnicy uratowali życie.
35 lat temu Sadyba przeżyła swój największy pożar w historii – w płomieniach stanął drewniany domek na Jeziorku Czerniakowskim.
Drewniany, kryty słomą, domek na palach był od wojny charakterystycznym punktem Jeziorka Czerniakowskiego. Tu w latach 40. i 50. działała wylęgarnia szlachetnych gatunków ryb Ośrodka Zarybieniowego – Czerniaków. Po 1956 roku, kiedy ośrodek przeniósł się do Dawid pod Warszawą, domek przejęło ognisko Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej z siedzibą na Jodłowej. Na drewnianym podeście domku opalali się lokalni mieszkańcy, stamtąd do wody skakała młodzież. Więcej o historii domu na palach pisaliśmy tu.
Do dziś w pamięci mieszkańców Sadyby najmocniej zapisał się nie tyle ośrodek zarybieniowy, co pożar stanicy. Wielu mieszkańców osiedla z tego okresu pamięta to wydarzenie, ale nie potrafi przywołać szczegółów. My natrafiliśmy na jednego z naocznych świadków pożaru. Dzięki niemu dowiedzieliśmy się, w jakich okolicznościach spłonął ten charakterystyczny obiekt. O pożarze z 23 czerwca 1990 roku opowiada Mariusz Wieczorek.
Była sobota, 23 czerwca 1990 roku. O godz. 22.15 zauważyłem z bratem z dziewiątego pietra budynku przy Konstancińskiej jasną łunę pożaru w okolicy Jeziorka. Po 15 min. byliśmy na miejscu. Okazało się, że płonie budynek stanicy wodnej po drugiej stronie.Żar był tak duży, że było go czuć po naszej stronie wody. Straż pożarna już była na miejscu, ale ze względów bezpieczeństwa nie puszczali nikogo w pobliże. Wśród kilkudziesięciu zgromadzonych osób (między innymi pracowników stajni) dowiedziałem się, że było to podpalenie i to kolejne. Dwa tygodnie wcześniej podpalono jedną z altanek na działkach, a tydzień później kolejną.Po godzinie gaszenia wciąż pożar był ogromny, ponieważ budynek był drewniany. Dach, pokryty eternitem, już się zawalił, jednak reszta płonęła.
Kiedy ok. 23.45 wracałem do domu, z okien wciąż było widać łunę.Na drugi dzień, czyli 24 czerwca, poszliśmy ponownie. Zastaliśmy już tylko dogaszone zgliszcza. Z informacji od świadków dowiedziałem się, że złapano podpalacza, który przyznał się do tego i dwóch innych podpaleń. Dalszej jego historii nie znam. Osób nie było wewnątrz, ponieważ wypożyczano wtedy łodzie za dnia, a i wędkarzy również już nie było. Nie wiem, jak szybko posprzątano pozostałości zgliszczy - zaczynał się sezon urlopowy i nie było mnie na miejscu przez kolejne półtora miesiąca.
Nowe zasady budżetu obywatelskiego miały zwiększyć szanse na realizację lokalnych projektów ze starej Sadyby. Stało się odwrotnie.
Już od pół roku mieszkańcy Sadyby czekają na ponowne otwarcie pawilonu sąsiedzkiego, stworzonego ze środków budżetu obywatelskiego. Jak podaje urząd dzielnicy Mokotów, to przedłużające się oczekiwanie niedługo się skończy.